Pan Adrian, przyjaciel rodziny, który pomaga wyjaśnić sprawę, bo rodzina pochodzi z Indii mówi, że chłopiec pokazał legitymację prywatnej szkoły, ale kontrolerzy jej nie zaakceptowali. Jak dodaje - wykorzystali też jego brak znajomości języka polskiego i nie pozwolili mu wysiąść na przystanku koło domu: 
"Kontrolerzy, widząc pieczątkę prywatnej szkoły, stwierdzili, że nie jest uprawniony do bezpłatnych przejazdów, że powinien mieć bilet ulgowy i ukarali go mandatem. Chłopiec chciał wysiąść na przystanku pod swoim domem. Panowie, tłumacząc procedurą, że nie może wysiąść na tym przystanku, zmusili go do podróżowania jeszcze kilku przystanków dalej, gdzie znalazł się w miejscu, którego nie zna. Logicznie pomyślał, że po prostu wsiądzie do tej samej linii i wróci na ten przystanek pod swój dom. Kontrolerzy wsiedli za nim i dali mu drugi mandat"
- relacjonuje pan Adrian.
Rodzina od razu zareagowała i udała się do Zarządu Transportu Publicznego, który podpisuje umowę z firmą kontrolerską Rewizor działającą w Krakowie. Pracownicy ZTP stwierdzili, że mandaty zostały wystawione bezpodstawnie i będą anulowane. Będzie też nałożona kara finansowa na firmę Rewizor.