Minister środowiska Michał Woś poinformował w poniedziałek wieczorem, że po stwierdzeniu w niedzielę koronawirusa u pracownika Lasów Państwowych, z którym miał kontakt, poddał się kwarantannie i wykonał badanie; test dał wynik pozytywny. "Czuję się dobrze. Dziękuję pracownikom służby zdrowia i wyrażam solidarność z wszystkimi chorymi" - oświadczył minister.

Rzecznik rządu Piotr Müller we wtorek przekazał, że w związku z pozytywnym wynikiem testu u Wosia, wszyscy ministrowie obecni na ostatnim posiedzeniu rządu zostali poddani w poniedziałek testom. W ostatnim posiedzeniu rządu nie brało udział 9 jego członków, w tym m.in. premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Szumowski podczas wtorkowego briefingu poinformował, że wyniki, które dotychczas spłynęły są negatywne. "Ta grupa, która była na Radzie Ministrów została przebadana, wszystkie te wyniki są ujemne" - powiedział.

"Jeżeli ktoś miał kontakt późniejszy, to jeszcze będzie wykonywał testy we własnym zakresie" - zaznaczył.

"Tutaj zostały wykonane testy po siedmiu dniach osób, które miały kontakt (...). Te osoby, które mają wyniki negatywne są decyzją inspekcji sanitarnej zwolnione z kwarantanny dzisiaj i mogą funkcjonować, już normalnie dalej pracować" - dodał minister.

Dopytywany przez dziennikarzy ile w sumie osób zostało objętych tymi badaniami minister odparł, że trudno mu podać dokładną liczbę. "To było kilkadziesiąt osób, które miały bezpośredni kontakt z panem ministrem i chcemy tutaj być bardzo dokładni. To są osoby z Rady Ministrów, ale również np. osoby, które jeżdżą w samochodach z członkami rządu - kierowcy, czy ochrona. Wszystkie te osoby były przebadane" - powiedział Szumowski.

Minister Szumowski na uwagę dziennikarzy, że kontakt z pracownikiem Lasów Państwowych mógł mieć również przedstawiciel Kancelarii Prezydenta odparł, że nie mamy żadnych danych o potwierdzonych pozytywnych wynikach na zakażenie dotyczących osób z bezpośredniego otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy.

Dodał jednak, że w każdym urzędzie pracują setki osób. "I na pewno gdzieś, ktoś wynik pozytywny ma" - zaznaczył minister.

Mówił też o potrzebie wykonywania standardowej procedury sanitarnej. "Czyli zmapowanie wszystkich kontaktów, sprawdzenie, z kim te osoby (zakażone koronawirusem - PAP) mogły się kontaktować i wykonanie testów, jeżeli jest taka potrzeba" - mówił.

Zaznaczył, że badane są osoby, które miały kontakt z osobą zakażoną. "To nie jest tak, że w związku z jednym zakażeniem cały rząd ma się przebadać. Te osoby, które miały bezpośredni kontakt z panem ministrem (Wosiem) jako osobą, która ma potwierdzony wynik dodatni" - dodał.

Szumowski kontynuując wątek zakażenia ministra Wosia podkreślił, że w tym przypadku zastosowana była standardowa procedura. "Tutaj nie ma żadnych innych działań niż te, które normalnie wykonuje sanepid, służby sanitarne" - powiedział.

"Wszystkie osoby, który miały bezpośredni kontakt z panem ministrem w okresie, w którym może nastąpić zarażenie, zostały zmapowane przez służby sanitarne" - powiedział.

Jak tłumaczył, zgodnie z zaleceniem inspekcji sanitarnej, w stosunku do osób z newralgicznych obszarów działania państwa (wymienił m.in. lekarzy, pielęgniarki, ratowników, służby mundurowe, ale także członków rządu, prezydia Sejmu, Senatu) "by jak najszybciej przywrócić do pracy, wykonuje się 7-dniową kwarantannę od momentu kontaktu". "Po siedmiu dniach, kiedy już wiemy najczęściej, że wirus jest w organizmie, można wykonać test i sprawdzić, czy jest. W sytuacji, kiedy go nie ma, inspekcja sanitarna może zwolnić z dalszej kwarantanny 14-dniowej” – tłumaczył minister.


 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.

 

 

 

(PAP/ko)