Takim obrotem spraw zaskoczony jest Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego. "To przykre. Polskie Koleje Górskie obiecywały wielkie inwestycje. Oby PKL nie zrobił tak samo jak na Kasprowym Wierchu. Oni zaniedbują pewne rzeczy a potem się okazuje, że kto inny jest właścicielem" - podkreśla Dorula.

Polskie Koleje Linowe tłumaczą, że brak inwestycji to wina ... władz Zakopanego, które wciąż nie dokonały zmian w tak zwanym planie zagospodarowania przestrzennego na Gubałówce. Burmistrz miasta odpiera ten zarzut i wskazuje, że spółka inwestować chciała na terenach, które do niej nie należą. "Wystąpili nie na własnych terenach, ale na cudzych. Na własności prywatnej i na własności skarbu państwa. To pierwszy przypadek, kiedy ktoś występuje o zmiany punktowe na cudzym terenie. Do tej pory takiej sytuacji w Zakopanem nie było" - mówi burmistrz.

Nowy właściciel kolejek linowych to Polskie Koleje Górskie. Miała to być spółka samorządowa, ale bardzo szybko okazało się, że faktycznym właścicielem jest jeden z zagranicznych funduszy. Do chwili obecnej nierozwiązana jest sprawa własności terenów pod kolejką na Kasprowy Wierch. Tutaj starostwo tatrzańskie twierdzi, że sprzedano tereny, które nie należały do PKL-u. Z wielomilionowych inwestycji, które zobowiązał się wykonać nowy właściciel również jak na razie nic nie wyszło.

 

 

 

 

(Przemysław Bolechowski/ko)