Według relacji ratowników Horskiej Zachrannej Służby (HZS), skialpiniści zjeżdżając żlebem w trzyosobowej grupie, sami wyzwolili lawinę, która porwała dwoje z nich całkowicie ich zasypując. Wszyscy mieli tzw. lawinowe ABC czyli detektory, sondy i łopatki.

Zanim wezwani telefonicznie na ratunek ratownicy HZS dotarli na miejsce na pokładzie śmigłowca, niezasypany skialpinista za pomocą detektora lawinowego odnalazł i odkopał jednego towarzysza, który był metr pod zwałami śniegu. Po chwilowej utracie oddechu odzyskał przytomność. Następnie oboje ruszyli na poszukiwania kolejnego zasypanego, którego udało się namierzyć detektorem i odkopać. Poszkodowany był 1,5 metra pod śniegiem. Kiedy został odkopany był nieprzytomny. Mimo reanimacji i jej kontynuowaniu po przybyciu ratowników, nie udało się go uratować.

Poszkodowanego ratownicy przetransportowali do szpitala, a ciało 25-latka zostało przetransportowane na dół.

Warunki w górach są dość niebezpieczne, ponieważ tło tworzy twarda od oblodzenia warstwa śniegu, którą zaatakowała warstwa nowego śniegu. Choć nowego śniegu nie ma dużo, to z powodu wiatru wszystkie szczyty i grzbietu zostały wydmuchane, a śnieg został przetoczony w koryta, gdzie powstały poduszki śnieżne.

W Tatrach obowiązuje drugi, umiarkowany stopień zagrożenia lawinowego. Również w środę w polskiej części Tatr Zachodnich lawina śnieżna porwała dwóch turystów, jednak nic poważnego im się nie stało.