Spalarnię w Nowym Sączu chce zbudować prywatny inwestor, spółka Newag, która zapowiada instalację zdolną przetworzyć rocznie ponad 90 tys. ton odpadów. Spalarnia miałaby powstać na terenach spółki przy ul. 29 listopada. I właśnie lokalizacja jest główną osią sporu. Przeciwko zamiarom właścicieli Newagu protestują przede wszystkim mieszkańcy położonego w sąsiedztwie osiedla. W sprzeciwie pojawiają się też obawy o i tak zatrute powietrze w Nowym Sączu i uciążliwość związaną z transportem śmieci do spalarni. Prezydent Ludomir Handzel zapewniał wielokrotnie, że instalacja nie powstanie wbrew woli mieszkańców i bez gwarancji nieszkodzenia środowisku.

Jeżeli nie uzyskam pewności, że propozycje techniczne i technologiczne proponowanych rozwiązań będą bezpieczne dla mieszkańców Nowego Sącza, również dla mnie i moich dzieci, nigdy nie zgodzę się na żadnego typu instalacje.

Od początku prezydent zapowiadał również, że to do mieszkańców należał będzie ostateczny głos. I tę zapowiedź ma wypełnić miejskie referendum. W projekcie uchwały o referendum zaproponowano dwa pytania. Pierwsze - "Czy jesteś za rozbudową lub budową nowego składowiska śmieci na terenie miasta Nowego Sącza", i drugie pytanie bardziej rozbudowane - "Czy w Nowym Sączu przy ul. 29 listopada powinna powstać instalacja termicznego przetwarzania odpadów komunalnych - w celu uzyskania tańszej energii cieplnej, o ile instalacja ta będzie zgodna z przepisami o ochronie środowiska i zdrowia oraz będzie zagospodarowywać odpady wytwarzane przez mieszkańców Nowego Sącza na preferencyjnych warunkach.

Tak sformułowane pytania nie podobają się przeciwnikom spalarni. Ewa Stasiak z komitetu "Sądeczanie przeciw spalarni" zarzuca, że brakuje w nich istotnych informacji i kwestii ważnych przy podjęciu decyzji.

Próbowaliśmy podczas komisji zadawać pytania, ale nie zostały wzięte pod uwagę. Brakuje informacji, że to prywatny inwestor i że spalarnia ma być na 90 tysięcy ton.

Zdaniem Ewy Stasiak nieprzypadkowo wybrano też termin głosowania. Środek wakacji nie wróży tłumnego udziału a brak wymaganych 30 proc. uprawnionych do głosowania może sprawić, że referendum okaże się nieważne. To ułatwi zneutralizowanie wyniku, jeśli większość opowie się przeciwko spalarni i odda decyzję rządzącej w mieście większości. W podobnym tonie wypowiada się radna PiS Iwona Mularczyk, która zapowiada, że na piątkowej sesji będzie oczekiwać wyjaśnień dotyczących sformułowań zawartych w pytaniach.

Mam nadzieję, że będzie dyrektor MPECu, bo jest kwestia skąd informacja, że mamy mieć tańszą cenę energii cieplnej z miejskiego przedsiębiorstwa, kiedy wystąpił o zmianę taryfy, bo mieszkańcy płacą więcej.

Nie udało nam się dziś uzyskać komentarza ze strony radnych z obozu prezydenta, który sprzyja idei budowy spalarni. Szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej Maciej Prostko i wiceprzewodniczący rady miasta Krzysztof Ziaja nie znaleźli czasu nawet na rozmowę telefoniczną.