Podczas wizyty w zakładzie firmy Wiśniowski w podsądeckich Wielogłowach, premier Mateusz Morawiecki poinformował o wydłużeniu czasu na konsultacje. Dodatkowe trzy tygodnie mają dać szansę na znalezienie kompromisu. Rzecznik rządu Piotr Miller zapewnił dziś natomiast, że rząd cały czas pracuje nad konkretnymi propozycjami, m.in.dotyczących korekt naliczania podatków dla samorządów.


Od początku rząd przekonuje, że hojny program wsparcia inwestycji pozwoli z jednej strony gminom zaoszczędzić własne fundusze, z drugiej będzie impulsem rozwojowym dla gospodarki. Ma się to przełożyć na wzrost dochodów firm i w konsekwencji kwot płaconych w podatkach. Prezes Sądeckiej Izby Gospodarczej Paweł Kukla odpowiada, że to raczej nadzieja niż gwarantowany efekt, bo - jak podkreśla - nie zna żadnego opracowania uznanego autorytetu ekonomicznego, który by taką hipotezę potwierdził.



Dlatego Izba wystosowała do premiera list otwarty ostrzegając o ryzyku, jakie nieść może Polski Ład w zaproponowanym kształcie. Większe obciążenia podatkowe dla dobrze zarabiających specjalistów mogą ich skłonić albo do emigracji, albo do przyjęcia ofert zachodnich korporacji, które od lata penetrują polski rynek wysoko wykwalifikowanych pracowników. I jeszcze wracając do samorządów. Gminy cieszą się, że strumień środków na inwestycje z Polskiego Ładu pozwoli im zbudować kolejne drogi, wodociągi czy placówki kultury. Martwi je natomiast, że może braknąć środków na utrzymanie tego, co zostanie zbudowane. Znaczącą częścią dochodów gmin jest udział w podatkach PiT płaconych przez mieszkańców. Po wprowadzeniu ulg część dla samorządów liczona będzie od znacznie mniejszej kwoty - zwraca uwagę burmistrz Starego Sącza Jacek Lelek. Jak mówi - z PIT jest ok.15 milionów, gdy zniknie z tego 20 % gdzieś te 3 miliony trzeba będzie znaleźć. Będzie problem z infrastrukturą, drobnymi remontami.



Nie wiadomo dokładnie, jakie propozycje zamierza przedstawić rząd. Samorządy proponują np. zmianę w naliczaniu subwencji oświatowej.  Utrzymanie samych szkół i infrastruktury oświatowej miałoby pozostać zadaniem samorządów, ale płace nauczycieli i pozostałej kadry miałby wziąć na siebie rząd. Jeśli rząd na siebie weźmie wynagrodzenia, to jesteśmy za takim rozwiązaniem, natomiast źle by się stało, gdyby nam chciano to zrekompensować wyłącznie środkami inwestycyjnymi - ocenia burmistrz Muszyny Jan Golba.

Czy rząd zgodzi się na tak fundamentalne zmiany przekonamy się w sierpniu. Czas na rozmowy wydłużony został do końca wakacji, a wynegocjowane ustawy z konkretnymi rozwiązaniami mają trafić pod głosowanie posłów we wrześniu.