Żałuje Pani, że rok 2016 już się kończy?

To był piękny rok, ale myślę, że czas na następny. Sezon już zakończyłam, trzeba się szykować na kolejny. Co miało się skończyć, już się zakończyło, teraz czas na nowe wyzwania.

Lepiej wracać do tego, co było i wspominać sukcesy, czy zapomnieć o nich i stawiać sobie nowe cele?

Zapominać nie należy, bo wspomnienia są piękne. Cele są z kolei bardzo ważne i trzeba je sobie stawiać. Motywacja do dalszego treningu wynika właśnie z celów, jakie obieramy.

Jakie cele można sobie stawiać po medalu olimpijskim?

W tym roku czekają nas Mistrzostwa Świata. To równie dobry cel. Za cztery lata Tokio, ale do tego czasu może się jeszcze dużo wydarzyć. Bliższe cele są prostsze do realizacji.

Kiedy pływa się w zespole, cele trzeba realizować wspólnie. Nie ma w tym aspekcie rozbieżności?

Musimy sobie ufać, że dążymy do jednego celu, robimy to samo i mamy takie same plany. Żeby razem osiągnąć cel, trzeba wspólnie na niego zapracować. Potrzebne jest zaufanie i świadomość, że robimy wszystko, żeby było jak najlepiej.

W przyszłym roku Mistrzostwa Świata - do tego czasu trening, trening i jeszcze raz trening?

Zaczęliśmy już przygotowania do następnego sezonu. Za nami już badania wydolnościowe w Warszawie, ja w zasadzie jestem już w pełnym treningu wdrażającym. Od stycznia czeka nas zgrupowanie w Szklarskiej Porębie, gdzie będziemy trenować wszystkie razem. Trenowanie na obozie zawsze jest prostsze niż w domu. Na obóz jedzie się właśnie po to, żeby trenować, a kiedy jest się w Krakowie, oprócz trenowania dochodzi dużo innych obowiązków, które zajmują czas i uwagę. Czasem można nie chcieć iść na trening, a mimo to trzeba się zmotywować.

Zwłaszcza, kiedy za oknem taka pogoda.

Pogoda nie jest najgorsza, doskwiera nam tylko smog. Można by iść pobiegać w przyjemnej atmosferze, a w takich warunkach nie jest to koniecznie wskazane. W zimie i tak trenujemy głównie na siłowni, w tym wypadku na ergometrze. Specjalnie jedziemy do Szklarskiej Poręby, tam będziemy jeździć na nartach biegowych.

Czyli trening jest urozmaicony.

Zdecydowanie tak, tym bardziej, że okres zimowy nie jest szczególnie przyjemny. Trzeba go przetrwać i właśnie w tym celu go urozmaicamy - biegamy, spędzamy czas na siłowni, wyjeżdżamy na obozy, jeździmy na rowerach, nartach. Robimy wszystko, żeby to wszystko było jak najprzyjemniejsze.

W okresie świątecznym wioślarki muszą szczególnie dbać o kalorie i dietę?

Teraz jesteśmy w okresie przygotowawczym do następnego sezonu, więc myślę, że w święta pozwolimy sobie na zjedzenie wszystkiego, co chcemy. Święta są raz w roku i nie ma co odmawiać sobie zjedzenia dwóch karpi. Trenujemy tyle, że myślę, że spalimy wszystko, co zjemy na świętach. Jak poczujemy, że zjadłyśmy za dużo, pójdziemy biegać.

Medal w domu jest już wyeksponowany na specjalnym miejscu?

Jak na razie medal jest schowany w pudełku. Wożę go w różne miejsca, pokazuję dzieciom w szkołach, różnym ludziom. Jeszcze nie jest w żadnym specjalnym miejscu, ale myślę, że prędzej czy później w takim się znajdzie.

Na przyszły rok wypadałoby życzyć przede wszystkim zdrowia?

Jak najbardziej. Kontuzje to jest największe niebezpieczeństwo. Jak jest zdrowie, to można trenować, iść do przodu, rozwijać się. Kiedy zdrowia zabraknie, trzeba uważać, przystopować i się leczyć. Dla sportowca to największe zagrożenie.

Rozmawiał Kuba Niziński