- Nasz patrol, który udał się na miejsce. Był przekonany, że będzie to interwencja z udziałem nietrzeźwego. Nie była jednak wyczuwalna woń alkoholu. Strażnicy go zapytali, co robi. Pan się dziwnie zachowywał, dziwnie mówił. To wzbudziło niepokój strażników. Mówił, że czeka na osobę, która ma mu przynieść świeże ubrania. Potem zaczął krzyczeć w kierunku zarośli, jakby kogoś wzywał - mówi Zofia Hebda, zastępca komendanta tarnowskiej straży miejskiej.

W związku z nietypowym zachowaniem strażnicy zdecydowali się wezwać na miejsce karetkę pogotowia. Lekarz zdecydował o przewiezieniu go do szpitala na obserwację.