- Pieniądze nie znalazły właściciela, choć po informacjach w mediach zgłaszali się chętni po tę gotówkę. Miałem telefony. Ludzie mowili, że przez nieuwagę wyrzucili do kosza 20 tysięcy złotych. Pytali, czy to nie były te pieniądze. Okoliczności i kwota się jednak nie potwierdzały. Osoby dzwoniące mówiły, że mogło to trafić na wysypisko i pytały, czy tam nie zostało to znalezione - mówi Marek Witek, dyrektor wydziału podatków i windykacji tarnowskiego magistratu.  

Smakiem będą się musieli także obejść tarnowscy urzędnicy. Gdyby pieniądze znaleziono zaledwie kilkanaście dni później, teraz trafiłby do budżetu miasta. Stało się to jednak przed zmianą przepisów, dlatego będą musiały zostać przekazane przez Urząd Skarbowy do Skarbu Państwa. O 10 procent znaleźnego nie muszą się natomiast martwić osoby, które znalazły gotówkę. 

Ustalono, że pieniądze wypłaci im tarnowski magistrat. Urząd wystąpił już do Urzędu Skarbowego o potrącenie tej kwoty ze znalezionej kwoty.  

Przypominamy: W tarnowskim biurze rzeczy znalezionych na właściciela czeka... 20 tysięcy złotych

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)