Powodem takiej decyzji są ciągle rosnące koszty utrzymania tego przedsięwzięcia. Jak przyznaje Oliwia Rybska z Fundacji "Kawałek podłogi", ostatnie miesiące pokazały, że projekt nie spina się ekonomicznie. "Chodzi o opłaty, utrzymanie miejsca i pracowników. Do tego opłaty za media i tak dalej" - mówi.

Sklep powstał rok temu. Jego idea była prosta. Miało być to miejsce, do którego trafiają niepotrzebne, ale sprawne rzeczy, które ofiarowują darczyńcy. Takie przedmioty można było później kupić w sklepie, a dochód zasilał cele statutowe fundacji, czyli pomoc rodzinom w trudnej sytuacji materialnej.

Dzięki działalności sklepu udało się pomóc wielu osobom, w tym wyremontowano kilka mieszkań samotnych matek.

Jeśli do końca stycznia nie uda się sprzedać całego asortymentu, który aktualnie znajduję się w sklepie, Fundacja przekaże je bezpłatnie potrzebującym. Wszystko po to, by rzeczy, które przekazali darczyńcy, nie trafiły na śmietnik.