Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Za tydzień zostanie ogłoszony prawomocny wyrok ws. byłego prezydenta Tarnowa

  • Tarnów
  • date_range Poniedziałek, 2017.11.06 16:52 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 07:43 )
Ryszard Ścigała przez rokiem został skazany na 5 lat więzienia - przed wszystkim za przyjęcie 70 tysięcy złotych łapówki - nie przyznaje się do winy. Proces odwoławczy byłego prezydenta Tarnowa, oraz innych oskarżonych z nim osób, właśnie się zakończył. Ścigała przekonywał, że prokuratura ma słabe dowody i że był sądzony jako polityk a został zatrzymany rok przed wyborami samorządowym. "To absurd, jestem przekonany, że Ryszard Ścigała wziął pieniądze" - odpowiadał prokurator Seweryn Borek.

fot: B.Maziarz

Na zakończenie procesu, obrońcy Ryszarda Ścigały próbowali podważać wiarygodność głównego świadka oskarżenia, Bogdana G., który - zdaniem prokuratury i sądu I instancji -  przekazał prezydentowi 70 tysięcy złotych łapówki od przedstawicieli firmy drogowej Strabag.

Mecenas Bogusław Filar podkreślał, że Bogdan G. sam zwrócił się do drogowców z propozycją wsparcia kampanii wyborczej Ścigały i przedstawiał się jako szef jego kampanii wyborczej.  Mimo propozycji sfinansowania jakiejś kampanii reklamowej, chciał gotówki. Obrońca zwracał też uwagę, że Bogdan G. nie przyznaje się do wzięcia 15 tysięcy złotych z pieniędzy przeznaczonych dla Ścigały. Zeznał to jego wspólnik Paweł P. który po sugestii Bogdana G. też miał wziąć 15 tysięcy złotych. Dlatego zdaniem obrony Ścigały, Bogdan G. równie dobrze mógł przywłaszczyć całą gotówkę.

Drugi z obrońców, mecenas Michał Rams zwracał też uwagę, że przedstawiciele Strabaga zeznawali, że Bogdan G. chciał od nich także pieniędzy na wsparcie kampanii Ścigały w wyborach parlamentarnych. Drogowcy jednak na to się nie zgodzili bo wiedzieli, że Ścigała w tych wyborach nie startuje. Dlatego - zdaniem mecenasa Ramsa - sąd rejonowy "próbował ratować zeznania Bogdana G. tłumacząc je tym, że to ktoś z Platformy Obywatelskiej startował i w jego imieniu Ścigała przez Bogdana G. prosił o pomoc".

Sam Ryszard Ścigała oznajmił podczas mowy końcowej, że "nie chcę być sądzony jako polityk, bo wówczas musiałbym sobie zadawać pytanie dlaczego nic się nie działo od czerwca 2012 do września 2013 - czyli od momentu kiedy pan prokurator posiadł wiedzę iż panowie ze Strabaga finansowali kampanię wyborczą. Dlaczego nic się nie działo ? Po drugie, dlaczego zostałem zatrzymany tak późno, ale przed zebraniem kluczowych dowodów".


    
Były prezydent został skazany nie tylko za korupcję, ale również za przekroczenie uprawnień służbowych w sprawie ulicy Kryształowej oraz dróg budowanych przez jego znajomego przedsiębiorcę, również oskarżonego w tym procesie, Wiesława Frysa. W obu przypadkach Ścigała przy współpracy z urzędnikami Zdzisławem Musiałem oraz Jackiem Kułagą miał działać na korzyść firmy córki spółki Strabag oraz swojego znajomego.

Ścigała podczas zakończenia procesu odwoławczego mówił: "Jestem głęboko przekonany, że zarzuty dotyczące ulicy Kryształowej oraz pozostałych ulic, dodatkowe zarzuty były konstruowane po kompletnym fiasku poszukiwań jakiegoś rodzaju przychylności w odniesieniu do firmy Strabag, i te dwa zarzuty musiały zostać postawione. Sprawy zaszły za daleko, bo przebywałem już w areszcie ".

Tak to skomentował przed sądem prokurator Serweryn Borek. "Teza obrony jest taka, że prokurator wraz ze stadem upadłych świadków i niekompetentnych biegłych, wszyscy się sprzysięgli przeciwko Ryszardowi Ścigale najlepiej jeszcze na polityczne zamówienie. Nie mogę tego słuchać bo jest to tak absurdalne, że mam wrażenie, że uczciwość nie ma szans wygrać z nieuczciwością".  

Obrona zwracała też uwagę na błąd procesowy, czyli dopuszczenie do sprawy w pierwszej instancji kosztorysu w sprawie ulicy Kryształowej wykonanej na prośbę prokuratora przez świadka, a nie biegłego.

"Czasem słyszy się, że wątpliwości powinny być tłumaczone na korzyść oskarżonego. Tu mamy w moim przekonaniu, przedziwną sytuację, w której oskarżyciel usilnie sam stara się generować wątpliwości obciążające oskarżonego i nie mające pokrycia w rzeczywistości. W moim przekonaniu świadczy to o słabości materiału dowodowego, na podstawie, którego zostałem skazany w pierwszej instancji. Proszę wysoki sąd o oparcie się na dowodach i wzięcie pod uwagę tych wszystkich wyjaśnień. Ale proszę o uznanie, że nie jestem winny żadnemu z tych postawionych zarzutów".  - podkreślał Ryszard Ścigała.

Prokurator wniósł o utrzymanie wyroku skazującego pierwszej instancji w mocy. Seweryn Borek powoływał się na konfrontacje Bogdana G. z Ryszardem Ścigalą, po tym jak ten pierwszy zmienił swoje wcześniejsze zeznania i obciążył prezydenta. "Jaka była reakcja. Ja ją widziałem. I jestem absolutnie głęboko przekonany, że Ryszard Ścigała te pieniądze wziął". - przekonywał Seweryn Borek.

Drugi z obrońców Ścigały, Michał Rams, powtórzył za profesorem Piotrem Kardasem, którego zastępował dzisiaj przed sądem, że jeśliby nawet sąd uznał, że Ryszard Ścigała przyjął łapówkę to można go co najwyżej skazać za złamanie kodeksu wyborczego, bo przedstawiciele firmy Strabag przekazywali pieniądze na wsparcie kampanii wyborczej. Za to grozi jedynie grzywna. Jednak prokurator Seweryn Borek podkreślił, że przedstawiciele Strabaga przekazywali pieniądze prezydentowi bo liczyli za to na przychylność.

Obrońcy pozostałych oskarżonych także prosili sąd odwoławczy o uniewinnienie swoich klientów.

 

Bartłomiej Maziarz/bp

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię