Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem i szefem małopolskiej PO, Aleksandrem Miszalskim.

Dziś pewnie zapadnie decyzja ws. budowy muru wzdłuż granicy z Białorusią, co kwestionuje między innymi PO. Wobec groźby nieskończonego strumienia migrantów kierowanych przez reżim Łukaszenki, takie zabezpieczenie nie jest konieczne?

- Nikt nie ma wątpliwości, że granicę trzeba uszczelnić. Obecnie rząd sobie nie radzi z napływem migrantów. Mimo stanu wyjątkowego, straży granicznej, wiemy, że do Niemiec przedostało się 5000 osób od sierpnia. To szacunki niemieckich władz. Granicę trzeba uszczelnić. W naszej ocenie tryb, w którym z dnia na dzień zgłasza się budowę muru za 2 miliardy złotych bez kontroli, bez przetargów… To przywołuje wspomnienia z czasów pandemii. Trzeba było kupować szybko respiratory, maseczki, na wybory. Robili to minister Szumowski i Sasin. Pieniądze były wydawane transparentnie? Ma pan pewność, że te pieniądze nie zostaną rozkradzione? Ja mam wątpliwości.

To zadanie opozycji, by wątpliwości wskazywać. Są poprawki Polski 2050 i Konfederacji, żeby rząd regularnie w Sejmie informował o postępach związanych z budową. To nie wystarczy?

- Będą poprawki, będziemy głosować. Na razie zgłaszamy zastrzeżenia co do trybu i czy mur w ogóle powstanie. To chyba próba podgrzania atmosfery. Jak PiS czuje, że mu się wymyka poparcie z rąk, bo Polacy pytają o pieniądze z KOP i Unię Europejską, to wtedy odgrzewa się kolejny temat. Jest stan wyjątkowy, krowa, klacz ministra Kamińskiego. Tak jest od kilku miesięcy.

Nikt chyba nie kwestionuje gigantycznego problemu na granicy, a osłabienie idei budowy skutecznego zabezpieczenia nie jest aby na rękę reżimowi Łukaszenki?

- Nie kwestionujemy. My uważamy, że bezpieczeństwo Polaków jest najważniejsze. Działania muszą być jednak transparentne.

O murze elektronicznym mówi szef PSL. Co pan na to? Jaka jest możliwa inna reakcja na działania Łukaszenki, jeśli nie całkowite uszczelnienie granicy?

- Ciężko mi powiedzieć. Nie jestem specjalistą od zabezpieczeń granicy. To dyskusja dla specjalistów. Jeśli jakieś rozwiązanie to takie, które jest bezpieczne. Nie wierzę w to, że oni są w stanie to wybudować. Budowali Ostrołękę za 3 miliardy. Potem elektrownię rozebrano. Najczęściej kończy się to defraudacją środków.

Można to powtarzać, ale nie zmieni to wielkiego problemu na granicy.

- Nie zmieni. Jednak co się stanie, jak wybudujemy mur i korytarz pójdzie przez Ukrainę? Wybudujemy drugi? Ta granica jest dłuższa.

Czyli raczej specustawy związanej z budową muru...

- Ta ustawa jest nie do przyjęcia. 2 miliardy… Słyszymy, że już jest wykonawca. Nie wiemy, kto to jest. To pieniądze wydawane bez kontroli. Nie da się tego poprzeć. Zobaczymy, co się stanie w czasie dyskusji. Ona się skończyła wczoraj przed 1 w nocy. Zobaczymy, co będzie dzisiaj.

Wczoraj w Warszawie protestowali samorządowcy związani z PO. Chodzi o zmiany podatkowe i centralizację, na czym mają cierpieć samorządy. Rzecznik rządu odpowiada, że dochody z CIT i PIT wraz z zapowiadanymi 8 miliardami sprawią, że dochody będą o 10% wyższe, niż wynikałoby to z prognoz samorządów. Stracą czy zyskają samorządy?

- Nie bądźmy śmieszni. Samorządy potrafią liczyć. W sumie dla Krakowa Polski Ład to pół miliarda złotych rocznie straty. Rekompensata ma być jednorazowa – 225 milionów. Ma być na wydatki inwestycyjne, nie na bieżące. Nie może to iść na komunikację miejską. Rząd zwraca 1/3 do połowy jednorocznej straty na inwestycje. Nie mówię nawet, jak było przy transzach z II i III transzy Funduszu Inwestycji Lokalnych. Rząd dawał tam, gdzie rządzi PiS. Tam, gdzie PiS nie rządzi, nie dawał. Tu może być inaczej, ale nikt nie wierzy, że rząd równo podzieli dla samorządów. Za 2 lata jak stwierdzą, że samorządy straciły, znowu dostaną ci związani z PiS.

Tylko pieniądze z Funduszu Inwestycji Lokalnych nie wynikały ze zmiany podatków. Teraz mamy zmiany podatkowe, które wpłyną na dochody samorządów…

- Jak nie wynikały? Wynikały. Spadki podatku dochodowego dotyczyły wszystkich tych miejsc, gdzie firmy płaciły mniejsze podatki. FIL był z powodu Covid. Były też wcześniej zmiany, jak zwolnienie najmniejszych osób z podatku. Tego brakowało w samorządach. To miała być rekompensata za te straty. I transza była według algorytmu, dwie kolejne uznaniowe.

Nie kwestionuje pan jednak potrzeby podniesienia kwoty wolnej od podatku do 30 tysięcy?

- Absolutnie nie. Tutaj mamy zgodność. To powinno być zrobione. Polakom się to należy. Tracić będą samorządy, musi być więc pełna rekompensata środków.

23 października odbędą się wybory na szefów lokalnych struktur PO. Pan jest w Małopolsce jedynym kandydatem. To zatem formalność?

- Trzeba pytać członków PO w Małopolsce. Oni mogą mnie skreślić. Zakładam, że jak nikt inny się nie zgłosił i mam poparcie większości powiatów, zakończy się to reelekcją. Trzeba być jednak skromnym i czekać do końca.

Podobnie jest w wyborach a przewodniczącego PO. Jest jeden kandydat – Donald Tusk. Tu też będzie czysta formalność?

- Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby mając jednego kandydata, członkowie PO głosowali przeciw. Jednak oczywiście musimy poczekać.