Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Aleksandrem Miszalskim.

Dziś do Sejmu trafi projekt ustawy o powołaniu komisji, która ma badać uzależnienie od Rosji i energetykę w latach 2007-2022. Jest państwa decyzja ws. ewentualnego poparcia tego wniosku? Z jednej strony słyszymy „nie”, ale z drugiej słychać, że to okazja do wyjaśnienia wielu spraw.

- Klub mamy o 9:30. Będziemy rozmawiać. Jasne jest, że taka komisja nie ma badać problemów energetycznych w Polsce. To ma być młotek na opozycję. To nie ma być komisja złożona z posłanek i posłów, ale z ludzi z zewnątrz, wybieranych przez większość sejmową. Wybierze je zatem rząd. Ja bym chciał się dowiedzieć, czy na komisji będą pytania o pana Falentę, lobby węglowe, aferę podsłuchową, o kopalnię Krupiński, o farmy wiatrowe, dlaczego je zaorano. Na co zostało wydane 70 miliardów, z którego połowa miała być na transformację? Do tego KPO.

Mówi pan o energetyce wiatrowej. Jest też jamalski rewers, elektrownia w Ostrołęce. Dlaczego „nie” dla komisji zatem?

- Pytanie jest o tę komisję i jej ramy funkcjonalne. Nie znam projektu szczegółowo. Dowiemy się dziś. Oczywiście ma to być jednak przed wyborami narzędzie dla rządzących do walenia w opozycję. Tytuł tej komisji to wskazuje. Daniel Obajtek dalej ściąga ropę z Moskwy. Orlen przegłosował takie zmiany, że Saudi Aramco będzie mogło sprzedać każdemu części Lotosu. Wiele działań wymaga wyjaśnienia. Jednak w komisji nie będą tylko PiS-owscy funkcjonariusze, którzy zadadzą pytania tylko jednej stronie?

W ciągu ostatnich ponad 30 lat nie mieliśmy do czynienia z decyzjami podejmowanymi na skutek działalności agentów wpływu? Można jasno odpowiedzieć dziś na to pytanie?

- Nie mam pojęcia. Nie siedzę w służbach specjalnych. Jeśli w pytaniu jest teza, czy za rządów PO i PSL rząd Rosji wpływał na nasze decyzje? To teza absurdalna.

Okres PO-PSL to okres resetu z Rosją. Nie dotyczy to tylko Polski.

- Oczywiście. Nie mówię, że zawsze tamte działania przewidywały, jak się to potoczy. 2010 rok to nie był rok 2014 ani 2022. Rosja wykazywała pewne działania agresywne, ale jeszcze był to czas, kiedy wielu się wydawało, że relacje z Rosją należy cywilizować i sprowadzać Rosję na drogę demokratyczną. To się nie udało. PiS rządzi od 2015 roku. Nie skończył z importem węgla, gazu i ropy. Nie byli za embargiem na LPG i tak dalej. PiS się stroi w szaty proroka, ale przez 7 lat nie zakończył tych relacji. Niech ściągną patrioty, a nie obrażają się na Niemców.

Decyzji ws. komisji jeszcze nie ma?

- Będziemy dyskutować, ale nie sądzę szczerze, żebyśmy to poparli.

Ile będzie list opozycji w przyszłorocznych wyborach?

- To wróżenie z fusów. Zależy to od decyzji poszczególnych jednostek. Trzeba pytać Szymona Hołownię, potem Władysława Kosiniaka-Kamysza i na końcu Włodzimierza Czarzastego. Donald Tusk i PO powiedzieli. Jest uchwała rady krajowej. Jesteśmy za wspólną listą. Zwracamy się do całej opozycji, żeby te rozmowy i działania podjąć. Trzeba ich pytać. My jesteśmy za. To najlepsza formuła. Dużo ludzi jest za tym. Byłem na urodzinach KOD. Wszyscy mówili, że musimy iść razem, żeby wygrać wybory.

Jest ponad 17 tysięcy podpisów ws. wspólnej listy. Co państwo z tym zrobicie? Jaki to może być argument dla pozostałych ugrupowań?

- Będziemy resztę przekonywali. Cały czas trwają rozmowy, podobnie o Senacie. Im większa presja społeczna, im więcej osób podpisze petycję, tym większa szansa, że do tego dojdzie. To decyzja liderów pozostałych partii. Liczymy na zdrowy rozsądek. Chodzi o system przeliczania głosów. To też kwestia zdobycia takiej większości, żeby odrzucać weta prezydenta. Bez tego rządzenie może źle wyglądać. Wszystko może być wetowane.

Komisja Europejska zabiera się za przepisy dotyczące najmu krótkoterminowego. Zmiany zapowiada też Ministerstwo Sportu i Turystyki. Lewica ma projekt ustawy. Jest w nim kilka ciekawych zapisów, na przykład możliwość wynajmowania w trybie krótkoterminowym tylko jednego mieszkania. Jak ktoś ma więcej, pozostałe mogą być wynajmowane tylko w trybie długoterminowym. Jak pan ocenia takie rozwiązanie?

- Jest problem w Polsce i w Krakowie przede wszystkim z dwoma kwestiami. Brakuje mieszkań. Program PiS zakończył się na realizacji 15%…

Wszystkie rządy poległy na polityce mieszkaniowej...

- Oczywiście. Nasz program „Mieszkanie dla Młodych” jednak lepiej sobie poradził. Drugi problem w miastach turystycznych to gentryfikacja, wyludnianie się centrów. Wielkie obszary miasta to hotele, apartamenty. Jestem mieszkańcem centrum. Jest problem, gdy mieszka się w kamienicy, gdzie turyści zmieniają się co kilka dni. Są też mieszkańcy, którzy normalnie mają dzieci, rodziny, pracują i muszą żyć w tym pseudo hotelu. Coś trzeba z tym zrobić. To jasne. Mi się wydaje, że wspólnoty mieszkaniowe mogłyby decydować. Jak w kamienicy większość właścicieli chce prowadzić taki najem krótkoterminowy, funkcja budynku się zmienia.

Taka jest propozycja Lewicy, żeby warunkiem najmu krótkoterminowego była zgoda wspólnoty.

- Rozumiem. To popieram. To pozwoli gminie nie wpuszczać apartamentów tam, gdzie większość nie chce. Jednak jedna osoba, jedno mieszkanie? To duża ingerencja w wolny rynek. Jak ktoś na emeryturze postanowił z tego żyć, zbierał przez całe życie i zainwestował… Ma dwa mieszkania i to mieszkańcom okolicznym nie przeszkadza, to nagle zwrot z wynajmu długoterminowego będzie dużo mniejszy. To rujnuje założenia finansowe. Do tego są firmy, które się w tym specjalizują.

Firmy też by się musiały przestawić. Taki jest pomysł.
- Tak. Jak ktoś ma jeden, dwa apartamenty i inną działalność to sobie poradzi. Jak są firmy, które się specjalizują tylko w tym, mają po 10 apartamentów… Dla nich to koniec.