Zapis rozmowy Wojciecha Jakubowskiego z posłem PO, Aleksandrem Miszalskim.

Na początek droga S7. Jest dużo kontrowersji jeśli chodzi o drogę Kraków-Myślenice. Nie chodzi o samą budowę, ale jej przebieg. Komisja infrastruktury obradowała we wtorek. Jaki będzie finał?

- Trzeba pytać GDDKiA. Na razie przebieg samego procesu inwestycyjnego jest chaotyczny, dramatyczny. GDDKiA miała 13 wariantów zaakceptowanych, ale w zeszłym roku pojawiło się 6. Mieszkańcy byli zaskoczeni, bo nie ma tam rezerw terenowych na przebieg tej trasy. Wszystkie warianty przechodziły przez zaludnione dzielnice Krakowa, jak Swoszowice, ale też przez Mogilany, Siepraw i Świątniki Górne. Mieszkańcy chcieli się dowiedzieć, skąd te przebiegi. W zasadzie problem jest w tym, żeby GDDKiA podeszła do tego profesjonalnie. Najpierw myszą być analizy bieżące, nie z 2015 roku. Wiele rzeczy się zmieniło i zmieni. Potem trzeba decydować. Wchodzi tu w grę polityka, nie merytoryka. Jest wariant preferowany i proces jest prowadzony tak, żeby on wyszedł. Mamy wybrać teraz 50 wariantów, z czego 40 między Krakowem-Bieżanowem i Krakowem-Południe. Potem z tych 50 wariantów wybrać 9, potem 3 i potem zrobić analizy ruchu… Trochę za późno. Prowadzenie tej trasy według mnie i mieszkańców… Są argumenty merytoryczne. Czas przejazdu. To nie wskazuje, że powinna to być A4 między Bieżanowem a Kraków-Południe. Tam ruch się często korkuje. Jak chcemy zniszczyć Swoszowice, zielone płuca Krakowa… Jest tam też szereg przeszkód naturalnych, jak osuwiska. Chcemy ruch z Warszawy wepchnąć w A4. Wydaje się to nieracjonalne. Nie skróci to czasu przejazdu. Na pewno skróci przebieg trasy, ale chyba nie o to chodzi, żeby trasa była krótsza, ale kierowcy stali w korkach. Będziemy to monitorowali. Zespół parlamentarny spotyka się często. Przychodzi tam po 150-200 osób. Mieszkańcy podnoszą argumenty. Są dobrze przygotowani. Wiele osób jest inżynierami, analitykami. Oni potrafią argumentować.

Zgadzam się, że trzeba to dokładnie przeanalizować, ale praktycznie nikt nie chce się zgodzić na przebieg drogi przez ich miejscowości. My kiedykolwiek wybudujemy ten odcinek od nowa?

- To prawda. Nikt nie chce drogi pod swoim domem. Protestują prawie wszystkie gminy, których to może dotyczyć. Nie chodzi o to, żeby wszystkim zrobić dobrze. Gdzieś ta droga musi iść. Mieszkańcy chcą poczucia sprawiedliwości, że analizy wskażą jednoznacznie, że jest wariant, gdzie będzie jak najmniej wyburzeń, jak najkrótszy czas przejazdu. Na pewno będzie grupa niezadowolonych, ale nie będzie to decyzja polityczna ministra Adamczyka lub innych osób, ale będzie to wynik merytorycznej analizy. My widzimy próbę wrzucenia S7 w Kraków i tereny mocno zabudowane, bo tak komuś pasuje. Wtedy mieszkańcy protestują. Droga powinna być oddalona od Krakowa. Nie powinna wpadać w A4. To logiczne. A4 korkuje się na wielu odcinkach. Jak ma skrócić czas przejazdu wrzucenie tam ruchu? Próbujemy to pokazać GDDKiA, ale jest ściana. Na pytania nie ma odpowiedzi.

Minister Andrzej Adamczyk twierdzi, że analiza będzie wykonana i zostanie wybrany najkorzystniejszy wariant...

- Zadam pytanie, kiedy analiza będzie. Jak będą trzy warianty, z których będzie wiadomo co wyjdzie, czy analiza będzie od początku na 50 wariantach? Powinno to być na danych z 2015 roku bez północnej obwodnicy, projektowanej trasy kolejowej Kraków-Myślenice i po 8 latach, gdzie liczba aut wzrosła? Przybywa aut na obwodnicy Krakowa. To pytania. Jak analizy będą wcześniejsze i wyjdzie wariant, to ok. Jak analizy będą na końcu, nie będzie to ok.

Od paru lat PO starała się o ustawę metropolitalną dla Krakowa. Nie było przychylności magistratu. Potem udało wam się dogadać z Jackiem Majchrowskim i jest szansa, że ta ustawa wreszcie zacznie działać.

- Tak. Był wielki opór urzędu od początku procedowania przez nas i projektowania tej ustawy. Nie było to zrozumiałe. Nie rozumieliśmy argumentów, że po co związek metropolitalny, skoro jest stowarzyszenie Metropolia Krakowska. Argument podstawowy był taki, że to dodatkowe pieniądze. To 10% z PIT, czyli prawie 400 milionów złotych rocznie dla Krakowa i gmin ościennych z budżetu państwa. To pieniądze na rozwój związków metropolitalnych. Dzięki temu można realizować nowe zadania, jak transport zbiorowy poza granicami Krakowa. Przychodzi mi do głowy tramwaj do Zielonek. To kwestia wymiany pieców na paliwa stałe. Kraków sobie poradził, gminy ościenne nie. To może połączyć cele metropolii i gmin podkrakowskich. Wszyscy chcemy mieć czyste powietrze, ale gmin na to nie stać. Z takich środków można to realizować. Do tego promocja, wspólne planowanie przestrzenne, gospodarka komunalna. Cieszę się, że prezydent zmienił zdanie. Z prezydentem Muzykiem długo rozmawialiśmy o ustawie. Mówiliśmy, że jesteśmy gotowi na zmiany zapisów, które potencjalnie się nie podobają. W toku wielomiesięcznych rozmów udało się ustalić kształt ustawy, który wszystkim stronom pasuje. Jest sukces. Teraz czekamy na Sejm. Senat to za mało. Sejm, prezydent. Proces potrwa, ale trzeba przekonywać większość sejmową, żeby to poprzeć. To środki na rozwój całego obszaru. To się przyda.

400 milionów to mnóstwo środków także dla obwarzanka krakowskiego. W Senacie poszło to gładko. W Sejmie się uda to przeprowadzić w tym roku?

- Zobaczymy. Nie było na razie żadnego stanowiska. Będziemy przekonywać. Liczymy, że koledzy z PiS nie są przeciwko Krakowowi i gminom ościennym. Nie ma przeciwwskazań. Jak nie będą chcieli, będzie to polityka, żeby nam zrobić na złość. To będzie wtedy bardzo małostkowe, ze szkodą dla krakowian. Będziemy naciskać na rząd.

Jest pan dobrej myśli?

Jestem dobrej myśli. Do wyborów nie jest daleko. Nawet jak się będą opierać, załatwimy to po wyborach.

Jeśli wygracie.

- Oczywiście, że wygramy.

Zdecydują wyborcy. Uda się panu przekonać radnych PO w Krakowie, żeby przychylili się do pana zdania ws. wstrzymania budowy tramwaju do Mistrzejowic? Chodzi o wycinkę drzew.

- To nie jest tak, że muszę ich przekonywać do wstrzymania wycinki. Wszyscy radni PO chcą ograniczenia wycinki. Moje stanowisko różni się w kwestii WPF. Warto wstrzymać finansowanie dla tramwaju miesiąc, żeby uzgodnić z mieszkańcami konieczne wycinki, przeprowadzić do końca konsultacje, stworzyć raport, żeby był kompromis w zakresie tego, co musi być wycięte, a czego nie trzeba. 1059 drzew jest do wycinki. 100-150 drzew magistrat już odpuszcza. Dało się. Mieszkańcy mają swoje wyliczenia, pokazują korekty. Mówią, że nawet połowę drzew da się oszczędzić. Mieszkałem tam 15 lat. Znam te ulice. Skala wycinki poraża. Drzewa są wycinane do 100 metrów od przebiegu trasy, bo trzeba przeprojektować instalacje, gdzieś ma być trzeci pas. Oby jak najwięcej drzew zostało uratowanych.