Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem sportu i turystyki, Andrzejem Gutem-Mostowym.

Małopolska została największym beneficjentem programu Polski Bon Turystyczny. Trafiło do naszego regionu prawie 677 milionów. Zyskali głównie mali i średni przedsiębiorcy? Kto był największym beneficjentem w regionie?

- Faktycznie Małopolska ma to szczęście, że polskie rodziny wybrały nasz region na wypoczynek w takiej skali. Kwota jest imponująca. To zostało w branży turystycznej, która przez wiele miesięcy zmagała się z ciężką sytuacją. Firmy są różne. Są wielkie, znane wszystkim, jak park rozrywki największy w Polsce, kończąc na małych pensjonatach. Do tego aquaparki, stacje narciarskie, hotele. Równo ten bon został zaakceptowany.

Rozbijając to na powiaty, turyści najwięcej pieniędzy z bonu zostawili w powiecie tatrzańskim. Zakopane jest największym magnesem?

- Cały powiat tatrzański. Bukowina, Białka, Kościelisko także. Te miejscowości mają wiele atrakcji, które przyciągają rodziny. Kwoty są duże. Na Podhalu około 300 milionów złotych jest. Podhale to wielka potęga turystyczna. Co ważne, to były decyzje polskich rodzin. Oferta turystyczna, warunki… Do tego jest już dobra infrastruktura komunikacyjna. Poprawiliśmy infrastrukturę. Czasem męczący dojazd jest barierą. Bariery likwidujemy. Małopolska i Podhale to wymarzone miejsce do aktywnego wypoczynku.

Dla ilu firm bon był rodzajem ratunku przed upadkiem spowodowanym najpierw pandemią, potem wojną i wysokimi cenami energii?

- Statystyki poznamy dokładnie po zakończeniu projektu. Małe pensjonaty rodzinne i duże firmy turystyczne podkreślają, że bon był fundamentem przerwania w czasie pandemii. Już widać, że jest wiesze zainteresowanie polskimi regionami po pandemii. Ruch turystyczny w roku 2022 już zbliżał się do poziomu sprzed pandemii. Turystyka krajowa przekroczyła te liczby. Polacy po pandemii odkryli na nowo Polskę. To sedno naszych działań. Ten trend trzeba wykorzystać i wzmacniać. Trzeba pokazać wiele ciekawych atrakcji, wiele produktów. Niedługo zaprezentujemy projekt promocji turystycznej obiektów zabytkowych w kraju. Oferta poznawania naszego dziedzictwa powinna być ważna.

Sukces krajowej turystyki jest do powtórzenia w roku 2023?

- Oczywiście trudno przewidzieć. Zdecydują polskie rodziny. My mamy obowiązek, żeby podać jak najwięcej informacji, żeby te decyzje były skierowane na pozostanie w Polsce. Jest kilka pozytywnych elementów. Polacy lubią wyjazdy częste i krótsze. Wyjazdy weekendowe to norma. Infrastruktura komunikacyjna się poprawiła. W 3-4 godziny można jechać daleko w Polskę i wypocząć. To element zmian w turystyce. Szukamy miejsc, gdzie jest przyroda. Dlatego nasze działania zmierzają ku temu, żeby wypoczynek na łonie natury był jak najatrakcyjniejszy.

67% Małopolan skorzystało z bonu. Co z pozostałymi? Co się dzieje?

- Nie mamy takich odpowiedzi, dlaczego bon nie został do końca wykorzystany. Czasem mogą to być nieduże kwoty, które są w statystykach. Jest kilka dni. Można zaliczkować imprezy. Do końca marca trzeba wydać kwotę z bonu, sama usługa może być za kilka miesięcy. Jeden telefon pozwoli środki z bonu wykorzystać.

Zostało około 28 milionów. Przez tydzień bon będzie obowiązywał, ale nie znaczy to, że trzeba już jechać. Wystarczy coś zarezerwować i opłacić zaliczkę.

- Tak. Dlatego zachęcam do tej czynności.

Co mogłoby zastąpić bon turystyczny? Trwają prace?

- Trwają rozmowy, analizy. Te 4 miliardy to była odpowiedź na krytyczną sytuację. Te okoliczności na szczęście są za nami. Uznając pewne prawidła gospodarki i realia ekonomiczne, musimy ważyć, żeby każdy grosz publiczny umiejętnie lokować. Trzeba wspierać różne obszary. Turystyka przeżywa dobre chwile. Statystyki są korzystne. Polska turystyka wróciła do obrotów sprzed pandemii. Dlatego wiele innych instrumentów ożywających turystykę chcemy wprowadzić. Może będą mechanizmy, które nawiążą do bonu. Jednak teraz nie chcę o tym rozmawiać.

Teraz Igrzyska Europejskie. Jakie jest nimi zainteresowanie? Od tygodnia działa portal z biletami na wydarzenia, można się już rejestrować. Jakie wnioski można wyciągać po tygodniu?

- Nie mam szczegółowych informacji, jak wygląda zainteresowanie biletami. Ceny zostały uzgodnione. Zaczynają się od 20 złotych i zbliżają do 50. Nie wszystkie konkurencje cieszą się takim samym zainteresowaniem. Czym bliżej będzie Igrzysk, każdy popatrzy w kalendarz i może znajdzie czas, żeby coś zobaczyć. Wiele osób nie planuje kilka miesięcy do przodu swoich działań. Frekwencja będzie bardzo dobra. To wielkie wydarzenie sportowe w Europie. Będzie wielu dobrych zawodników. To ważna impreza wizerunkowa. Pokażemy, że w tej części Europy jest spokojnie, można zrobić zawody. Będzie to ważne z punktu pokazywania naszej organizacji, jako państwa.

Czyli po tygodniu działania portalu nie można wyciągać wniosków związanych z zainteresowaniem poszczególnymi wydarzeniami?

- Na tę chwilę wniosków bym nie wyciągał.

W Krakowie jest dyskusja ws. tego co powinno, lub nie, dziać się na Rynku Głównym. Chodzi o padel i teqball. Prezydent Krakowa prosi o konsultacje ws. zagrożeń związanych z płytą rynku. Te konkurencje powinny być na Rynku Głównym?

- Ja sugerowałbym, żeby to było jak najlepsze miejsce dla frekwencji. Rynek jest dobrym miejscem, ale to suwerenne decyzje włodarzy miasta Krakowa i tej społeczności. Ja uważam, że przy tej randze imprezy powinniśmy się starać o jak najlepsze lokalizacje.

Czyli powinien to być raczej Rynek Główny? To miejsce, które jest wizytówką nie tylko Krakowa, ale całego kraju.

- To moja sugestia, jako mieszkańca Małopolski.