Kupujący, inwestujący i rządzący coraz częściej oczekują od firm dbałości o środowisko i klimat. Greenwashing czyli ekościema pozwala firmom sprawiać wrażenie społecznie odpowiedzialnych, choć w rzeczywistości robią niewiele, albo nic, aby zminimalizować swój wpływ na środowisko. Pojawił się przełomowy wyrok, który wpłynie na marketing firm odwołujących się do ekologii. Sąd w Amsterdamie uznał, że  reklamy „zrównoważonego latania” naruszały unijne prawo ochrony konsumentów. "To precedens, który ukróci greenwashing" - powiedziała Ewie Szkurłat Kamila Drzewicka z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Zdaniem sądu linie lotnicze  wprowadzały w błąd twierdząc, że latanie może być zrównoważone lub że staje się bardziej zrównoważone. Za niezgodne z prawem sąd uznał też reklamy firmy sugerujące, że oferowana przez nią możliwość zakupu rekompensat emisji poprzez zalesianie (tzw. offset) zmniejsza lub kompensuje wpływ latania na klimat.

Twierdzenia, że firma jest "zaangażowana w realizację celów porozumienia paryskiego” również zostały uznane za niezgodne z prawem.

Sąd stwierdził, że linia lotnicza przedstawia swoje zaangażowanie w osiągnięcie celów klimatycznych „w zbyt różowych barwach", biorąc pod uwagę ograniczone działania, które wdraża.

Orzeczenie będzie też precedensem dla wszystkich firm promujących swoje zobowiązania do osiągnięcia zerowych emisji netto. Współpracujące z nimi firmy z branży public relations i agencje reklamowe również powinny wziąć je pod uwagę.

Często przywoływanym przykładem greenwashingu są działania firm odzieżowych. jedna z nich np.chwaliła się wprowadzeniem do sprzedaży "zrównoważonej kolekcji ubrań". Kolekcja była wykonana z odnawialnych materiałów, takich jak bawełna organiczna czy poliester z recyklingu. Okazało się, że ubrania zawierały wiele niebezpiecznych substancji syntetycznych, nawet więcej niż w przypadku standardowej linii produkowanej przez markę.