Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicewojewodą Małopolski, Ryszardem Pagaczem.

Wczoraj została oddana do użytku wyremontowana izba przyjęć w szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej. To był kluczowy szpital w pandemii. Jak będzie ewoluować ta lecznica?

- To prawda. Dziękowałem z wojewodą Kmitą panu dyrektorowi za to, że zgodził się, żeby szpital w Dąbrowie Tarnowskiej był szpitalem covidowym. On ratował sytuację. Było tam 200 miejsc dla ludzi z Covid. Problem się rozwiązywał. Dziś pomysł o organizacji tam centrum leczenia chorób zakaźnych wynika z dobrych relacji i dobrego prowadzenia tego szpitala. Wciąż jest problem z chorobami zakaźnymi. One dłużej trwają. Jest potrzeba takiej jednostki, gdzie takie osoby będą leczone. Pandemia ciągle ewoluuje, ale też jest sytuacja wojenna. Osoby uciekające przed wojną też przenoszą choroby. Jest na przykład gruźlica. Jak takie osoby są zdiagnozowane, powinny trafić do jednostki przygotowanej. Szpital w Dąbrowie już realizuje swoje zadania, ale rozbudowa to wspomoże.

Rozumiem, że skala problemu jest spora. Jest Covid-19, choroby zakaźne, które wracają. Na listę rezerwową trafiły jednostki w Krakowie, Olkuszu i Miechowie, które też by mogły utworzyć takie centra.

- Tak. Jest wniosek wyciągnięty z tej sytuacji. Nie wiemy, jak się sytuacja polityczna rozwinie w kraju w związku z wojną. Szpital w Miechowie, Olkuszu i szpital Żeromskiego w Krakowie oczekują. Oby jeden jeszcze dostał środki. Szpital w Dąbrowie jest jedynym, który się zakwalifikował dotychczas.

Centrum Leczenia Chorób Zakaźnych ma być oddane do użytku w przyszłym roku. Wszyscy patrzymy z niepokojem na procedury przetargowe.

- To prawda. W niektórych regionach robocizna mocno wzrosła. Dyrektor szpitala w Dąbrowie zapewniał, że tam są tańsze wykonawstwa. Oby sobie poradzili. Jak nie, to poszukamy środków na dokończenie inwestycji.

Infrastruktura i sprzęt to jedno. Druga sprawa to specjaliści. Na początku pandemii mówiło się o braku lekarzy-zakaźników.

- Jest ogólnie pewien problem z lekarzami. Dąbrowa Tarnowska nie ma jednak takiego problemu. Nie ma tam długów, dyrektor dba o wynagrodzenia lekarzy. Toczy się w Polsce jednak dyskusja o większym naborze do szkół medycznych. Oby za kilka lat temat zupełnie zniknął.

Są też lekarze z Ukrainy, którzy trafiają do naszego systemu w subregionie tarnowskim.

- Tak. Mamy takie przykłady. W szpitalu św. Łukasza w Tarnowie, w szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej. Lekarze, którzy przebywają tymczasowo, lub na dłużej w Polsce i mają dokumenty, mogą leczyć w naszych placówkach. Często jest ułatwiony kontakt z uchodźcami dzięki temu. Znika problem językowy.

W jakim miejscu epidemii jesteśmy? Wczoraj Małopolska była na trzecim miejscu w kraju. Prawie 1900 zakażeń na przestrzeni tygodnia, wczoraj około 570. Niestety 3 osoby zmarły. Jakie są tendencje?

- Faktycznie przypadki śmiertelne są dramatyczne. Każdego człowieka szkoda. Wydaje się jednak, że na podstawie statystyk jesteśmy w epicentrum tej krzywej. Mam nadzieję, że to będzie spadać. Jest i tak mniej, niż nas ostrzegano. Poczekamy na dane z kolejnych dni, ale oby tendencja była spadkowa.

Są też przypadki Covid-19 w DPS-ach, które długo były wolne od pandemii.

- W DPS-ach są osoby w podeszłym wieku. One mają obniżoną odporność. Stąd problem. Teraz mamy 24 przypadki wśród pensjonariuszy i 3 osoby personelu. 3 osoby są w szpitalach. Na szczęście ta kolejna odmiana jest lżejsza. Wiele osób przechodzi to jak grypę. Zwracam jednak uwagę na szczepienie. Trzeba to zrobić niezwłocznie. Nie ma innej ochrony.

Jest czwarta dawka dla osób z obniżoną odpornością powyżej 12. roku życia, dla seniorów i medyków. Jak pan ocenia dotychczasowe zainteresowanie?

- Oczekiwalibyśmy większego zainteresowania. Zwracam się do osób 60+. To nam daje prawie pewność, że nawet jak się zakazimy, przebieg będzie łagodny. Te trzy śmiertelne przypadki przypominają o niebezpieczeństwie.

Decydująca jest liczba hospitalizacji. Jaka jest ta liczba w Małopolsce?

- Mamy niewielką ilość hospitalizacji. Szpitale są przygotowane. Nie ma powodu, żeby tworzyć specjalne oddziały. Pacjenci z Covid-19 są na normalnych oddziałach.

Jakie są wyniki kontroli prewencyjnych w zbiornikach wodnych? Mieliśmy dwa przypadki śnięcia ryb w Małopolsce. Co wykazują kontrole?

- Monitorujemy to w Małopolsce. Nie ma sytuacji dramatycznej. U nas to jezioro Mucharskie i staw w Krakowie. To małe ilości. 350 i 140 śniętych ryb. Te ryby były niewielkie, 10-15 cm. To najprawdopodobniej zjawisko naturalne. Niski poziom wody, brak świeżej wody i temperatura. To się zdarza. Monitorujemy to jednak. Jak będą większe ilości, będą stosowne działania. W niedzielę był sztab kryzysowy. Służby wyrażały opinię, że w Małopolsce nie ma problemu. Jest monitoring i badanie jakości wody.

Czyli te kontrole nadal będą trwały?

- Tak. One trwają. Czas jest taki, że jest gorąco. Te zjawiska mogą się powtarzać. Jakby temperatura spadła i by była świeża woda, pewnie zjawisko zostanie wyeliminowane. Poprawi się stan środowiska, w którym żyją ryby.