Rozmawiamy o podsumowaniu roku 2023, w kontekście Krakowa pytam, nie tej wielkiej polityki, chociaż Krakowie też wielka polityka?

Wielka polityka, no tak, na pewno przekłada się to, co się dzieje centralnie, a wiadomo, że u nas wydarzeniem roku było, że doczekaliśmy rezygnacji prezydenta Majchrowskiego z dalszych startów. Wielka polityka też, no bo jednak w Krakowie wybory centralne były dość wyraziste.

Wskakiwanie do Sejmu z drugiego miejsca, mocna kampania też kandydatów. Niektórzy z nich już nie chcą być nagle posłami, chcą być prezydentami miasta. No więc to się przekłada i przecina. Niestety z naszego aktywistycznego innego punktu widzenia. To źle, że się ten wielki świat nazwijmy, polityki z tym mniejszym naszym krakowskim? Mamy za sobą wybory do rad dzielnic, w których też tak naprawdę zetknęliśmy się, większość z nas po raz pierwszy, nawet nazwę to nieraz aparatem partyjnym, gdzie kandydaci z tego namaszczenia od lat gdzieś zasiadają w radach dzielnic. Oczywiście mają ku temu pełne demokratyczne prawo. Niemniej udało nam się 25 radnych i radne wprowadzić. W dwóch dzielnicach zapowiada się, że członkowie i członkinie Koalicji Ruchów Krakowskich "Wspólnie dla miasta" będą w zarządach rad dzielnic. W wielu dzielnicach będziemy przewodniczyć komisjom i to komisjom, które są w obszarach naszych zainteresowań, czyli między innymi zieleni. Więc wydaję mi się, że da się to wszystko robić bez wielkiej polityki.

No i mieliśmy nadzieję i mamy nadzieję, że tak samo będą wyglądać wybory samorządowe w kwietniu, że uda się w Krakowie, przeprowadzić zmianę Rady Miasta Krakowa i oby też prezydenta nez wielkich polityk.

Bez wielkich polityk, ale wierzy Pan w to? Bo jednak to wszystko od 20 ponad lat ogniskuje się w tym duopolu PO-PiS. Wierzy w to, że w Krakowie unikniemy w wyborach prezydenckich tej wielkiej polityki, bo wygląda na to, że na dzień dzisiejszy z tych dużych miast, powiedzmy powyżej pół miliona, tylko w Krakowie czeka nas zmiana?

Chciałbym, żebyśmy w tej optyce wyborów samorządowych mówili więcej o radzie miasta, o tym, żebyśmy zaczęli o tym mówić jak najszybciej, aby nawet kandydaci i kandydatki partii politycznych reprezentowali miejski sposób myślenia, żebyśmy nie dostali tutaj prezentów na listach do rady miasta i również do sejmików. To są szalenie ważne organy ustawodawcze, uchwałodawcze, na poziomie regionalnym i wybieramy je na 5 lat. Warto o tym też pamiętać, że ta kadencja jest wydłużona.

A nawet na pięć i pół…

Tak właśnie jest teraz pięć i pół to jest szmat czasu. Prezydent oczywiście jest szalenie ważnym organem w tym wszystkim, ale to tak samo jak w systemie centralnym, który obserwujemy w wielkiej polityce, w ostatnich dniach. Jak prezydent nie ma rządu, jak rząd nie ma prezydenta, jak każdy gdzieś musi się dogadać. Tak samo jest w mieście. Dodatkowo przy przedłużeniu kadencji na 5 lat wprowadzono również przepisy, że kiedy dwukrotnie, dwa razy z rzędu prezydent nie otrzyma w ciągu tej swojej kadencji absolutorium budżetowego, to jest wprowadzany i to odgórnie komisarz. To nie jest możliwość, tylko to jest wprowadzenie komisarza. Więc tak naprawdę mocna rada miasta jest w stanie odwoływać wręcz prezydentów miast, czy też wójtów w przypadku gmin. Więc uważam, że bardzo potrzebujemy zmian w radzie miasta. Jako osoba zaangażowana w ten proces, często uczestnicząca w sesjach, zabierająca głos, składająca też obywatelskie projekty uchwał. Mogę powiedzieć, że tak naprawdę znamy i kojarzymy z działania może 20%-30% obecnego składu rady, gdzie jest 43 radnych naszego miasta.

Więc to też pokazuje, że wielu z nich zasiada tam od bardzo dawna, że ta długa kadencja wypaliła ich działania. Ta polityka partyjna niejednokrotnie "odsysała" ich w różne inne kierunki. Mamy kadencję trwającą rady miasta, z której i w poprzedniej kadencji Sejmu, i w obecnej kadencji Sejmu byli odbierani, że tak powiem, radni i wprowadzane zupełnie nowe osoby. Raptem na pół roku ostatnio powołano dwóch nowych radnych. Myślę, że potrzebujemy samorządowego organu wybranego naprawdę wśród osób, które chciałyby przez kilka najbliższych lat pracować dla miasta i mając świadomość tego, że ta rada może mieć bardzo duży wpływ i większy niż się wydaje na to, kto i jak będzie rządzić Krakowem.

Ta rada, Anno Domini 2024, zapytam wprost może ulec, nie że przewietrzeniu, ale może i nawet odmłodzeniu? Bo niektórzy zasiadają w tej radzie około dwóch dekad bądź więcej.

Zdecydowanie! 21 lat temu, taki kącik rodzinny wtrącę, mój tata był przewodniczącym Rady Miasta Krakowa i jego koledzy i koleżanki z tamtej kadencji nadal niektórzy są w tej radzie. I zawsze jak tak rozmawiamy gdzieś o polityce samorządowej mówi "bo on nadal tam jest, a ona nadal tam jest?!". Myślę, że ogólnie cały magistrat potrzebuje zdecydowanie nowych twarzy.

Myślę, że potrzebujemy zdecydowanie zmiany jakościowej. Nie wiem, czy to jest także związane z wiekiem. Też na pewno potrzebujemy młodszych radnych, bo nie mamy obecnie np. żadnego radnego poniżej 30 roku życia. Uważam, że taka osoba na pewno ciekawy punkt widzenia by wprowadziła. Z takich analiz prasowych, które się pojawiały to wyliczono, że mamy chyba średnią wieku radnego grubo powyżej 60 lat. Mamy zdecydowanie kilka, kilkanaście osób w wieku emerytalnym w radzie miasta i uważam, że taka reprezentacja powinna być. Ale fajnie jakby rada naszego miasta odpowiadała w miarę spektrum społecznemu. I też tak jako Koalicja Ruchów Krakowskich chcemy promować te wybory wśród osób, które są zainteresowane tym punktem widzenia na miasto, jakie przedstawiamy. To są raczej osoby w średnim wieku, reprodukcyjnym, jak to mówią socjologowie, między 30 a 45 rokiem życia, które tutaj po studiach zostały, założyły rodzinę, czy też pochodzą z Krakowa i chcą oraz wymagają tego miasta więcej. Bo zaczęły jeździć po świecie, podróżowały, bo studiowały na Erasmusie w innych miejscach na świecie i zobaczyły, że da się inaczej. Nie mają bariery językowej do tego, żeby chłonąć kulturę i cywilizację nie tylko w Polsce. Chcemy, żeby ten samorząd odzwierciedlał również te wartości, nazwijmy je wprost, również progresywnymi.

Tak się zastanawiam, to nie jest wina waszego pokolenia? Mam na myśli ludzi młodych, bardzo młodych i powiedzmy w średnim wieku, że was w tej polityce miejskiej nie ma? Bo to jest rzeczywiście bolesne, że nikogo poniżej trzydziestki w Radzie Miasta nie ma. Bo tak jak pan powiedział, nie chodzi o to, żeby byli sami młodzi, ale szersza reprezentatywność.

Jest nasza wina, bo "nie palcie komitetów, zakładajcie własne" parafrazując Jacka Kuronia. Jak popatrzę na siebie mam w tym momencie 31 lat i 5 lat temu, 5 i pół rozważałem ten start do rady miasta. Układ był taki a nie inny, nie zdecydowałem się i byłbym wtedy w wieku 26 lat, a takich osób jest pewnie jeszcze więcej. W wyborach do rad dzielnic sporo było młodych kandydatów i większości się nie udało. Więc to myślę podlega większej analizie. Też często młode osoby niekoniecznie chcą głosować na młodych, to też i nie ma takiego podejścia - głosuję na swoje pokolenie. Nie do końca się utożsamiamy z tym, bardziej mamy sympatie partyjne w Polsce, głosowanie jednak na te szyldy. Ale wybory do rady miasta będą moim zdaniem taką soczewką, która mogłaby troszkę bardziej odzwierciedlać układ społeczny miasta.

Oczywiście odbędą się w cieniu wyborów prezydenckich i miejmy tego świadomość, że nie wejdą na główny plan i ludzie przyciągnięci będą do urn głosowaniem na nowego prezydenta Krakowa, niekoniecznie na nowych radnych. Ale jako osoba, która ma nadzieję startować w tych wyborach i mocno się w nie zaangażować, żeby właśnie przede wszystkim przyciągnąć to swoje pokolenie, to chciałbym być głosem jakiejś większej grupy i mówić o rzeczach, które nie do końca są politycznie wygodne. W sensie chciałbym być osobą, która reprezentuje pokolenie, a nie wszystkich zadowala. I osoby, które z Koalicji Ruchów Krakowskich myślą o tym starcie, a jest nas kilkanaście osób, myślą podobnie. Oczywiście raczej nie wystartujemy jako własny twór i nie jesteśmy w stanie stworzyć takiej opcji politycznej, gdyż w przypadku wyborów samorządowych ten próg wynosi kilkanaście procent, pewnie koło 12% do 14%. To jest nierealne do osiągnięcia. Więc rozmowy trwają w różnej układance. Nie ukrywając też w drugą stronę, że partiom czy też kandydatom, bo ogłoszony jest kandydat "Krakowa dla mieszkańców” Łukasz Gibała, kandydat z UEKu, Stanisław Mazur, jest prezydent Kulig i Aleksander Miszalski. Z tego grona to tylko zdaje się prezydent Kulig nie rozmawia z aktywistami, że chciałby ich na listach - ciekawe dlaczego... A każdy inny bardzo chętnie by zaprosił nawet na wysokie miejsca osoby, które są aktywne. To też pokazuje taką dużą zmianę, jaka się wykonała, jaką obserwujemy w socjologii miasta, jaką wprowadziły ruchy miejskie, w tym, kto skupia naszą uwagę na temat miasta. Jak popatrzymy na Mateusza Jaśko z bloga "Co jest nie tak z Krakowem", który zebrał wokół wielu tematów, palących i takich szokujących naprawdę nieraz dziesiątki tysięcy osób. Podobnie Łukasz Gibała. Wiadomo, że na tych złych tematach łatwo budować i wtedy się interesujemy, kiedy nas coś najbardziej boli i są defraudowane nasze pieniądze mówiąc wprost. Ale to pokazuje, że i da się skupiać i da się przyciągać i być takim narratorem wielu tematów. Dały nam to media społecznościowe. Sam w ten sposób staram się opowiadać o mieście, więc wydaje mi się, że te wybory mogą być bardzo ciekawe.

Bardzo ciekawe, czy to będzie czas młodych, młodszych, czy dojdzie do tej wymiany pokoleniowej. Dowiemy się pewnie w kwietniu, czyli już niebawem, za trzy, trzy i pół miesiąca. Bardzo dziękuję za tą rozmowę.

Dziękuję bardzo. Wszystkiego dobrego na Nowy Rok. Dla tych, którzy myślą o Krakowie w tych dniach, mam nadzieję, że pomyślimy i w kwietniu!