Genezę opowieści o „lodowej księżniczce”, skazującej na śmierć pretendentów do jej ręki, którzy nie rozwiążą poprawnie trzech zagadek, odnajdziemy w twórczości XII-wiecznego perskiego poety Nizamiego; w pierwotnej wersji legendy dumna piękność była zresztą nie córką chińskiego cesarza, lecz Słowianką. Prawie 600 lat później baśń przeniknęła do Europy jako jedna z perskich legend zebranych przez François Pétis de la Croix, który nadał jej tytuł „Książę Kalaf i chińska księżniczka”. Historia ewoluowała dalej, stając się podstawą m.in. komedii dell’arte Carla Gozziego, sztuki Friedricha Schillera, czy też kilkunastu oper i suit teatralnych.
Miłość nie działa magicznie, jest wyborem. Jednak miłość Kalafa topi lód, sprawia, że pustynia serca Turandot budzi się do życia. Nikt nie znał lepiej kobiet niż G. Puccini. Nakreślone przez niego postaci są pełne emocji, złożone i wyraziste.



"Jeszcze chwila i będziemy mogli zrobić festiwal Pucciniowski, bo te najważniejsze pozycje jak „Tosca”, „Madama Butterfly”, „Cyganeria” czy „Gianni Schicchi” już są w naszym repertuarze. Teraz dochodzi nam chyba najważniejsze dzieło Pucciniowskie – co prawda nieukończone przez niego, ale o takim ładunku emocjonalnym, takiej mocy, jakiej chyba żaden poprzedni tytuł nie gwarantuje. Myślę, że soliści będą mogli powiedzieć parę słów o swoich partiach, które są naprawdę niezwykle trudne, stawiające najwyższe wymagania wokalne – ale również aktorskie.  - powiedział Tomasz Tokarczyk, kierownik muzyczny Opery Krakowskiej.