Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Witoldem Kozłowskim.

7 miesięcy zostało do wejścia w życie uchwały antysmogowej, która eliminuje bezklasowe piece. Trwają prace dotyczące poluzowania uchwały?

- Prace trwają ciągle. Przygotowujemy się do ewaluacji. Po trzech latach to musi nastąpić. To wielkie przedsięwzięcie, skomplikowane analizy i duży wydatek. Po ewaluacji będziemy mądrzejsi i odniesiemy się do wyników tej oceny.

Ewaluacja może oznaczać poluzowanie części zapisów, lub odsunięcie w czasie wejścia ich w życie?

- Dużo zależy od wyników oceny realizacji tego programu. Mamy inną sytuację na rynku, jeśli chodzi o źródła energii. Nie wiem, na ile to wpłynie na realizację Programu Ochrony Powietrza. Trzeba brać pod uwagę wiele okoliczności.

Może być tak, że eliminacja pieców bezklasowych zostanie odsunięta w czasie?

- Na pewno nie będzie odsunięte eliminowane kopciuchów. Wszyscy są zgodni. Nie da się oczekiwać tego, że wszyscy będziemy oddychać lepszym powietrzem... Nie ma tu kompromisu. Trzeba to jednak dostosować do realnej sytuacji. Bądźmy racjonalni. To nie działa jak prąd, że to płynie, lub nie. Musimy adekwatnie odnieść się do sytuacji. Zobaczymy, jakie będą rekomendacje po ewaluacji.

Mówi pan o nadzwyczajnej sytuacji. Jest pytanie o wpływ tej sytuacji na inwestycje. Jak trudna sytuacja na rynku pracy na to się przełoży? Ile więcej trzeba będzie zapłacić za Cogiteon?

- Tu nie mogę mówić o konkretnych kwotach. Proces negocjacji między dyrekcją Cogiteonu i wykonawcą trwa. Mamy świadomość… To dotyczy też miasta Krakowa i każdego samorządu. Różnie wyglądają ceny poprzetargowe. Musimy się do tego dostosować. Wszyscy jesteśmy w takiej sytuacji. Trzeba racjonalnie się zachowywać. Jeśli roszczenie wykonawcy będzie przekraczało możliwości budżetu, wtedy będzie trzeba myśleć o innych rozwiązaniach. Można wstrzymać inwestycję, przełożyć ją. To są trudne sytuacje, które nas zaskoczyły. Niektóre postępowania były przed wybuchem wojny i najazdem Rosji na Ukrainę. Wykonanie jest w trakcie lub po tym. Nałożyły się te sytuacje. Jest szaleństwo prezydenta Putina i szaleństwo cenowe ropy i gazu. To przenosi się na koszty wszystkiego. Jest zatem zamieszanie. Jest inflacja, skoki cen materiałów budowlanych. Jest ruch na rynku pracy. My przyjmujemy uchodźców wojennych, ale wielu pracowników wróciło na Ukrainę, bronić swojego państwa.

Rozumiem, że to dotyczy wszystkich inwestycji. Wstrzymanie inwestycji może jednak dotyczyć Cogiteonu?

- Myślę, że nie. Akurat w tym wypadku jestem dobrej myśli. Pewnie obie strony postąpią racjonalnie i będzie porozumienie. Inwestycja powinna być zakończona 30 września 2023 roku. To ważna inwestycja. Ona będzie służyła młodzieży w rozwijaniu zainteresowań naukami ścisłymi. Robimy wszystko, żeby ta inwestycja nie była zagrożona.

242 miliony miała kosztować ta inwestycja. Ile zapłacimy po wzrostach cen?

- Nie mogę powiedzieć. To by godziło w negocjacje między Cogiteonem i wykonawcą. Trzeba poczekać na koniec.

W zeszłym tygodniu została podpisana umowa host city ws. Igrzysk Europejskich. Do Małopolski dołączył Śląsk, Dolny Śląsk i Podkarpacie. Impreza będzie w tych województwach. Dla Małopolski dziś ta impreza to projekt bardziej biznesowy niż sportowy?

- Nie. To projekt sportowy, a przy okazji Małopolska i Kraków robią dobry interes. Będzie to dźwignia po tej kryzysowej sytuacji, po pandemii i wojnie. W czasach współczesnych, przy dużych wydarzeniach sportowych, nawet kilka państw organizuje to. To nic nadzwyczajnego. Mamy piękny stadion w Chorzowie. Tam będą Drużynowe Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce. To był warunek. Każda federacja jest niezależna. Albo podpisuje umowę na udział, albo nie. Warunkiem zwykle jest spełnienie pewnych rzeczy dla dyscypliny. Strzelectwo we Wrocławiu będzie. Tam jest bardzo dobra strzelnica. Z kolei nowy kompleks wodny w Rzeszowie daje możliwość rozegrania zawodów w pływaniu i skokach do wody. To pojedyncze dyscypliny. Ponad 20 dyscyplin będzie w Małopolsce.

Mówiliśmy o stronie biznesowej. 350 milionów na inwestycje infrastrukturalne, 150 milionów na sportowe w samym Krakowie. Pan podkreśla rolę ekwiwalentu reklamowego. Były badanie, ile państw może być zainteresowanych sygnałem z Polski?

- Przy takich wydarzeniach… To największe wydarzenie multidyscyplinarne w Europie. Pierwsze dwie edycje były poza krajami UE. W roku 2023 to będzie największe wydarzenie sportowe na świecie. Wszyscy będą zainteresowani sygnałem. Sportowcy z wielu krajów wezmą udział. Z naszych obliczeń wynika globalnie, że bez wpływów ze sprzedaży oferty promocyjnej dla firm, dochodów z biletów, sprzedaży gadżetów… Liczymy, że po stronie zysków będzie około miliard 600 milionów. Nasze wydatki z miastem to 200 milionów.

I ani złotówki więcej, jak mówi samorząd...

- Mamy taką dynamikę w gospodarce i na rynku cen, że trzeba brać pod uwagę inne kwoty. Mamy jednak gwarancję rządową. Są duże środki. W razie czego nie zostaniemy sami.

Co z dyrektorem Teatru Słowackiego? Mówił pan, że możliwość współpracy się wyczerpała. Kiedy dyrektor może przestać być już dyrektorem?

- Ograniczam się do stwierdzenia, że nie widzę możliwości współpracy z panem dyrektorem. Tyle na razie.