Słynął z nietypowych wręcz nieprzewidywalnych reakcji i ciętego języka. Był gwałtowny, wybuchowy, potrafi w trakcie koncertu wyjść z sali trzaskając drzwiami, albo zniknąć tuż przed ukłonami sprawiając ogromny zawód organizatorom, sponsorom i publiczności. Denerwował go świat: miałkość, bylejakość, pogoń za popularnością i pieniędzmi, a nade wszystko denerwowała go polityka. Jednak pod szorstką powierzchnią był człowiekiem wrażliwym, ciepłym, obdarzonym poczuciem humoru.  Najchętniej żył w swoim świecie, z rodziną i przyjaciółmi, w domu, na zboczach Gubałówki i nie lubił, gdy ktoś mu w tym przeszkadzał.

10. rocznica śmierci Henryka Mikołaja Góreckiego – kompozytora mającego na swoim koncie artystycznym oprócz słynnej III Symfonii „Symfonii pieśni żałosnych” jeszcze blisko 100 różnych utworów, twórcy który udowodnił, że nowa muzyka może poruszać słuchacza – stała się doskonałą okazją do przypomnienia jego muzyki. Chór Polskiego Radia w Krakowie zorganizował 13 listopada koncert „Henryk Mikołaj Górecki in memoriam” – jak przystało na czas pandemii bez publiczności – transmitowany w Internecie. Zespół poprowadziła Maria Piotrowska-Bogalecka zaś w programie znalazły się m.in.:  „Lobgesang”, utwór na chór a cappella i dzwonki orkiestrowe, z 2000 roku, skomponowany z okazji 600. rocznicy urodzin wynalazcy druku, Jana Gutenberga; „Totus Tuus”, jeden z najbardziej znanych utworów chóralnych Góreckiego, skomponowany w hołdzie dla Jana Pawła II, oraz pieśni kurpiowskie i pieśni maryjne.

Czy można się wzruszyć słuchając muzyki przez Internet? Przyznam się, że tak. Ten koncert był dla mnie dużym przeżyciem. Piękne, precyzyjne wykonania tych utworów, doskonale brzmiący chór, harmonia, często surowa i prosta, ale przez to niezwykle fascynująca – to wszystko stało się dla mnie podróżą po wspomnieniach. Uśmiechałam się w myśli przypominając sobie spotkania z kompozytorem. Na przykład gdy przyjechałam do Katowic zrobić z nim wywiad, kompozytor był otwarty szczery, mówił tak jak to on lubił, czyli bardzo dosadnie. Wracając do Krakowa już wiedziałam, że udała nam się szczera, mocna rozmowa.

Dzień później wysłałam wywiad do autoryzacji, odczekałam godzinę i zadzwoniłam, a tam odebrała telefon żona. „Wie pani – powiedziała – mąż przeczytał i tak się zdenerwował, że musiał się położyć i zasnął”. W efekcie wywiad poszedł bez zmian, a złościł się – jak mi powiedział – na swoją szczerość. Bo wszyscy wiedzieli, że nie znosił mediów i dziennikarzy, jak mówił: „Nienawidzę prasy, radia i telewizji. Prasa lubi żer. Gawiedź uwielbia, jak się po pyskach okładają. Niedoczekanie wasze. Smutno mi, jak słyszę wypowiedzi innych twórców. Jak gadają i co gadają. Wtedy ciągle myślę: chroń mnie Panie Boże przed takimi stwierdzeniami”.

Ale pamiętałam też z jaką cierpliwością i zaangażowaniem rozmawiał z młodymi, ze studentami. Byłam na takich spotkaniach i chłonęłam te jego wypowiedzi. Pytany o sukces swojej muzyki mówił: „Nie analizowałem sukcesu. Wiem, co piszę. Najlepsza krytyka mnie nie zepsuje, a najgorsza nie zmartwi (…) Byłbym idiotą gdybym powiedział, że mnie to smuci. Spełniły się bajki kopciuszka. Wygrałem los na loterii”.

Henryk Mikołaj Górecki przeszedł długa drogę twórczą, trwała ona blisko 60. lat. Od ostrej awangardy po klasyczne podejście do komponowania; czyli upraszczając: od wywoływania szoku wśród słuchaczy do poczucia piękna. „Czas mojej awangardy uważam za stracony. Choć z drugiej strony gdybym tego nie robił, być może nie byłbym dziś tym, kim jestem. Instrument musi być wykorzystywany zgodnie ze swoją funkcją. To, że ktoś pluje w klarnet albo rwie struny w fortepianie, to do mnie nie przemawia. Oczywiście ja też to robiłem: tak waliłem w bębny, że aż membrany pękały. Tylko po co? Potem księgowy podliczał straty i wręczał mi rachunek”.

Mówił także: „Nastał czas uświęconego chamstwa, czas sakralizacji chamstwa. Mógłbym podać przykłady, ale po co plugastwom robić reklamę. Jestem przeciwnikiem chamstwa i destrukcji w sztuce. Ten świat potrzebuje piękna, by nie pogrążyć się w rozpaczy. Mówiąc za Norwidem Bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy - praca by się zmartwychwstało. Tylko piękno jest wartością rzetelną, a dobro i prawda narzędziem dla piękna.”

Henryk Mikołaj Górecki międzynarodową sławę zawdzięczał III Symfonii „Symfonii pieśni żałosnych”, którą napisał w 1976 roku. I choć już w rok później kompozycja ta została po raz pierwszy pokazana w Royan, na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Współczesnej, popularność przyniosła twórcy dopiero w latach 90. za sprawą nagrania w wykonaniu amerykańskiej śpiewaczki Dawn Upshaw i zespołu London Sinfonietta pod batutą Davida Zinmana. Wówczas angielskie radio Classic FM bez przerwy puszczało Góreckiego; sprzedano ogromną ilość płyt, a zainteresowanie polskim twórcą było tak wielkie, że zaczęły powstawać monografie prezentujące życie i twórczość tego artysty. III Symfonia była wykorzystywana w filmach i balecie, a jedna francuska tancerka przysłała kompozytorowi kasetę video z tańcem do II części III Symfonii. Pamiętam, jak kompozytor śmiejąc się opowiadał: „Patrzę się a ona goła, tylko w majteczkach tańczyła. Tu Zdrowaśka idzie a tam cycuszki dyndają”.

Ale kompozytor poza słynną III Symfonią ma na swoim koncie blisko 100 innych utworów, od wielkich form takich jak symfonie, koncerty, kantaty po muzykę kameralną i chóralną. Do najsłynniejszych jego kompozycji można zaliczyć m.in.: „Trzy utwory w dawnym stylu”, II Symfonię „Kopernikowską”, „Beatus Vir” zamówiony przez Karola Wojtyłę, Koncert na klawesyn, „Małe Requiem dla pewnej Polki”, "Salve Sidus Polonorum. Kantata o Św. Wojciechu", Kwartet smyczkowy nr 3 "… pieśni śpiewają", „Pieśń Rodzin Katyńskich”.

Twórca wielokrotnie podkreślał, że najlepszym i najciekawszym dla niego instrumentem jest chór mieszany. I pewnie dlatego koncert Chóru Polskiego Radia trzeba koniecznie posłuchać.  Nie przypadkowo też na koncercie została wykonana „Missa brevis” Krzysztofa Pendereckiego z 2012 roku na chór, która powstała na zamówienie Archiwum Bacha w Lipsku. Zresztą warto przypomnieć, że Henryk Mikołaj Górecki i Krzysztof Penderecki, rówieśnicy, zbliżyli się znacznie do siebie pod koniec życia. Krzysztof Penderecki odwiedził Góreckiego w szpitalu tuż przed śmiercią, aby się z nim pożegnać. A kilka lat wcześniej, gdy krakowska AM wyróżniła Góreckiego doktoratem honoris causa Krzysztof Penderecki mówił: „Tym, co tak cenne w muzyce Henryka Mikołaja Góreckiego, jest nie tylko jej bogactwo form, treści, inspiracji, ale przede wszystkim głębia refleksji i uniwersalizm przesłania, w którego centrum stoi człowiek i jego wiara”.

Po wczorajszym koncercie upewniłam się jeszcze w przekonaniu, że muzyka Henryka Mikołaja Góreckiego wymaga intymnego nastroju, bo przecież nie epatuje rozmachem, nie porywa rozbuchaną formą. Ale gdy uda nam się wsłuchać w te dźwięki odbędziemy pielgrzymkę w głąb własnej duszy i nigdy nie będziemy mieć poczucia straconego czasu.

Warto posłuchać!

 

https://www.facebook.com/chorpolskiegoradia/videos/1011705855962267