Znalazłam w Internecie – bo niestety kultura od 7 listopada ma jedynie wymiar internetowy – bardzo ciekawe wykonanie. Na profilu dyrygenta Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego znajduje się nagranie Fantazji polskiej gis-moll Paderewskiego, w wykonaniu krakowskiej młodej pianistki Julii Kociuban  i Orkiestry Teatru Wielkiego - Opery Narodowej pod batutą tego dyrygenta. Wysłuchałam nagrania z wielką przyjemnością, nie tylko dlatego, że to jeden z piękniejszych i dobrze znanych utworów Paderewskiego, a jak wiadomo lubimy słuchać to, co już znamy, ale także dlatego, że solistką jest Julia Kociuban. Poznałam tę pianistkę jak miała może 10, może 11 lat i od tego czasu z ogromnym zainteresowaniem i podziwem śledzę jej zawodową drogę.

Dawniej Julka, dziś już Julia, licząca się pianistka, pochodzi ze znanej krakowskiej muzycznej rodziny. Przypomnę, że tata jest wiolonczelistą, przez wiele lat koncertmistrz wiolonczel Filharmonii Krakowskiej, mama zaś jest pianistką. Julia ma jeszcze dwóch braci: skrzypka oraz wiolonczelistę- dyrygenta, którzy też robią karierę. Fantastyczna rodzina i wszyscy bardzo zdolni.

Świetną grę Julii było słychać w tym nagraniu niezwykle wyraźnie. Zaskoczyło mnie jej bardzo dojrzałe wykonanie tego utworu, dogłębnie przemyślane. Partia fortepianowa przecież do łatwych nie należy, wybrzmiewają w niej dobrze nam znane polskie motywy, m.in. mazurków, czy krakowiaków, ale też jest pełna wirtuozowskich fraz. Trzeba pamiętać, że Paderewski popisywał się tym utworem, więc partię wirtuozowską pisał poniekąd dla siebie. Do tego trzeba jeszcze dodać niezwykle efektowną instrumentację, która w tym wykonaniu Orkiestry Teatru Wielkiego - Opery Narodowej pod batutą Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, wybrzmiała w pełnej okazałości.

Fantazja polska, powstała w 1893 roku w Normandii, gdzie Paderewski przebywał z rodziną. Po raz pierwszy utwór zabrzmiał w tym samym roku, w październiku podczas festiwalu w Norwich. Partię solową wykonał Paderewski, a orkiestrę poprowadził Alberto Randegger. W niespełna rok później utwór miał wykonanie w Warszawie, wystąpił wówczas Henryk Melcer i orkiestra pod dyrekcją Zygmunta Noskowskiego.

Muzyka dla Paderewskiego była najważniejsza i to przez całe życie; z niej wyrósł i dzięki popularności jaką w muzyce zyskał mógł „załatwiać” sprawy polskie. Jako dziecko, w domu rodzinnym pobierał prywatne lekcje u miejscowego skrzypka. Potem trafił do Instytutu Muzycznego w Warszawie. Wymarzył sobie dalsze studia w Wiedniu, u Teodora Leszetyckiego, słynnego pianisty pedagoga, ale gdyby nie pomogła Helena Modrzejewska w zdobyciu pieniędzy na naukę, organizując w 1884 roku wspólne występy w Krakowie, nic by z tego nie wyszło.

Kariera pianistyczna Paderewskiego trwała ponad 50 lat. Był artystą wielbionym i najlepiej opłacanym. Na jego koncerty przychodziły koronowane głowy. Zadebiutował w Wiedniu, ale wszystko zaczęło się od występu w Paryżu, gdzie Paderewski, jako 28-latek podbił publiczność i zapewnił sobie możliwość występowania w najlepszych salach koncertowych Europy i świata.

Pierwsze tournée po Stanach Zjednoczonych odbył w 1891 roku. Trwało 130 dni a Paderewski wystąpił na 109 koncertach. Przyniosło mu ono ogromną popularność, 31-letni wówczas pianista stał się ulubieńcem publiczności, bożyszczem tłumów. Zapanowała na niego moda, określana, jako „Paddymania”.

W podróżach koncertowych przemierzył niemal cały świat; Europę, obydwie Ameryki, Afrykę, Australię, Nową Zelandię i Tasmanię. Do USA na tournee przyjeżdżał dwudziestokrotnie, ostatni raz w 1938 roku. Warto przypomnieć, że w 1932 roku, w nowojorskim Madison Square Garden na koncert 74-letniego Paderewskiego przyszło ponad 16 tys. słuchaczy. To był rekord.

Z jego listów wynika, że do komponowania Paderewski przywiązywał dużo większą wagę niż dotąd sądziliśmy.  Niestety napisał niewiele, raptem 24 opusy, w sumie około 70 dzieł orkiestrowych, instrumentalnych i wokalnych. Miał 49 lat, gdy przestał komponować, a jego ostatnim dziełem była Symfonia h-moll. Pod względem stylu zaliczany jest do epigonów romantyzmu. Jego kompozycje obdarzone często pięknymi, wpadającymi w ucho melodiami, nawiązujące do polskiego folkloru, zachwycały romantycznymi klimatami. Miał łatwość komponowania, o czym najlepiej świadczy popularny do dziś jego Menuet G-dur w stylu Mozarta.

W jego spisie twórczości przeważają utwory fortepianowe: sonaty, wariacje, tańce, ale nie brakuje też pieśni, sonat skrzypcowych, Koncertu fortepianowego a-moll, a także przywoływanej już tutaj  Fantazji polskiej na fortepian i orkiestrę, oraz opery „Manru”, napisanej na podstawie powieści Kraszewskiego „Chata za wsią”, opowiadającej o tragicznej miłości Cygana i góralki. W 1902 roku została ona wystawiona i kilkakrotnie prezentowana w słynnej Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Do tej pory jest to jedyna polska opera pokazywana na tej najważniejszej scenie świata.

Dziś utwory Paderewskiego niestety funkcjonują przede wszystkim w repertuarze polskich zespołów, a i tak tak często. Świat trochę zapomniał o Paderewskim kompozytorze. Szkoda, bo to bardzo ciekawa muzyka, a dzięki kolorystyce brzmienia, pięknym tematom i bardzo dobrej instrumentacji, do dziś może być fascynująca.

160. urodziny Paderewskiego to może dobry czas by posłuchać jego muzyki. Zwłaszcza, że w Internecie znaleźć można wiele ciekawych nagrań, nawet w wykonaniu Paderewskiego. Warto posłuchać! 

 

https://www.facebook.com/mnniesiolowski/videos/3517033871696146