Wśród wiadomości obecnych na antenie i witrynie Radia Kraków w wigilię Wszystkich Świętych moją uwagę przykuły dwie o czysto świeckiej treści, która przyprawiła mnie o mieszankę sprzecznych uczuć.

Pierwsza wiadomość nosiła tytuł: „Zaskakująco dobre wyniki pierwszych pomiarów jakości powietrza w krakowskim ‘obwarzanku’", przy czym nie chodziło o eksperyment z wetknięciem czujnika do wnętrza okrągłego wyrobu piekarskiego. Pomiaru zanieczyszczeń dokonano w Niepołomicach, Liszkach i Zielonkach dzięki pyłomierzom postawionym tamże w ramach akcji Radia Kraków i Polskiego Alarmu Smogowego - „Małopolska bez smogu". I faktycznie, zgodnie z nazwą akcji okazało się, że w wspomnianych gminach zawartość pyłu zawieszonego jest w normie, choć tym samym odbiega od normy, jaką jest przekraczanie normy. Jednak naukowcy przewidują, że gdy tylko wietrzna pogoda zmieni się w bezwietrzną, a zachmurzenie się rozchmurzy, sytuacja ma wrócić do normalnej normy, czyli normy przekroczonej, bo pył zawieszony w normie jest czymś nienormalnym, przynajmniej w Krakowie i okolicach. Innymi słowy, paskudny, zimny wiatr, który przyprawił mnie o przeziębienie podczas robienia porządków na rodzinnych grobach, był korzystny dla mojego zdrowia, a im przyjemniejsza będzie pogoda, tym bardziej niezdrowa. I tak się właśnie rodzą zmieszane uczucia.

Albo taka historia, też z życia wzięta i ogłoszona przez Radio Kraków. Do pary siedzącej na ławce na krakowskich Plantach podszedł młody mężczyzna i zażądał „wydania cennych rzeczy”, a gdy spotkała go odmowa, dotkliwie pobił odmawiającego. W obronie bitego stanęło dwóch przechodniów, którzy obezwładnili napastnika, a wezwany patrol policji go zatrzymał, a nawet doprowadził do tymczasowego aresztowania. Rozbójnik – jak się okazało – był nietrzeźwy, był ze Śląska i dopiero co zakończył odsiadkę za rozboje.

Również i ta historia miesza mi w uczuciach. Z jednej strony przygnębia mnie świadomość jak niebezpiecznie bywa w samym sercu Krakowa i jak źle resocjalizuje złoczyńców nasz system penitencjarny. Z drugiej strony krzepi mnie wiadomość, że w tym samym sercu Krakowa ktoś stanął w obronie napadniętego, a wezwany patrol policji nie tylko się pojawił, ale w dodatku zatrzymał właściwą osobę. Poza tym historia o nieudanym rozboju na krakowskich plantach tym korzystnie różni się od historii o mierzeniu pyłów zawieszonych w krakowskim obwarzanku, że ta pierwsza już się dobrze skończyła, a ta druga – na razie tylko dobrze zaczęła. Małopolski smog, inaczej niż wyroki na recydywistów, jeszcze długo pozostanie w zawieszeniu.