Liczyłem, że prezydent Majchrowski będzie konsekwentny. Wcześniej mówił, że bezpłatnych przejazdów nie wprowadzi, bo obawia się fali protestów posiadaczy biletów okresowych.

Ja bym podał inny argument. To po prostu kolejna forma rozpieszczania już i tak za bardzo rozpieszczonych kierowców. Zadziwiające, jak wielu moich znajomych wypytuje mnie, kiedy ta bezpłatna komunikacja będzie. Bo chcą korzystać. Nie przeszkadza im ładowanie paliwa do baku - przeszkadza kupienie biletu za 2,80 lub 3,80 zł.

Poza tym powtórzę, co już kiedyś tu pisałem. Zachęcanie kierowców, by w końcu wysiedli ze swoich aut tym, że za darmo będą mogli pojeździć tramwajem, jest uwłaczające. Tylko nie wiem dla kogo bardziej: dla regularnie jeżdżących komunikacją, dla samych kierowców czy dla tych, którzy podejmują takie decyzje.

Wolałbym, żeby kierowcy sami dochodzili do wniosku, że może dzisiaj jednak zostawią auto, bo zanieczyszczenie powietrza jest za duże. Ale do tego potrzebna jest szeroko zakrojona kampania promocyjna i przede wszystkim... dobry przykład. A z tym w Krakowie jest najgorzej. Wystarczy przejść się na Plac Wszystkich Świętych i zobaczyć, ile aut stoi przed budynkiem magistratu.

Acha, i jak już używam auta, albo moja żona, to pilnujemy, żeby nie stać na włączonym silniku. To taka drobna rzecz, ale choć trochę poprawia sytuację. Dzięki temu czujemy się lepszym sortem mieszkańców Małopolski.

 

 

 

 


Maciej Skowronek