Skądinąd wiem, że Cracovia Półmaraton Królewski powstał trochę na siłę, bo znalazł się sponsor (to, że zorganizowano go w tym samym dniu i w tej samej dzielnicy co Międzynarodowe Targi Książki, to osobna sprawa).  Liczyłem jednak, że kilkudniowe trąbienie o zamykanych w sobotę ulicach dotrze do głów kierowców i albo zaplanują trasy inaczej, albo zostaną w domu, albo wybiorą rower, albo przynajmniej będą na kłopoty przygotowani.

Tymczasem skończyło się tak jak zawsze, czyli falą nienawiści w listach do redakcji, w komentarzach internetowych i w serwisach społecznościowych. Uczestnicy biegu stali się zaś ponownie "grupką palantów w obcisłych gaciach, którzy utrudniają życie większości" (8,5 tysiąca ludzi - ładna mi grupka).

Jak powiadam - nikt mnie nie przekona, że jest sens rozgrywać Półmaraton Królewski. Ale być może będzie sobotni bieg będzie miał jeden pozytyw: da kierowcom do myślenia. Bo takie sytuacje pokazują, jak wątłym i kruchym środkiem transportu jest samochód, mimo że urbaniści od lat robią wszystko, by właśnie samochodom było jak najlepiej. A tu wystarczy zamknąć trzy ważne ulice w drugim co do wielkości mieście w Polsce i... jest tragedia.

To pokazuje również, jak niezwykle sfrustrowaną grupą użytkowników dróg są kierowcy samochodów. Internet huczy, bo raz na trzy miesiące zamykanych jest kilka ulic. Zresztą w ogóle jakakolwiek, nawet minimalne pozbawienie kierowców nieograniczonego poruszania się po mieście, wywołuje karczemną awanturę.

Remont - źle (każdy trwa zbyt długo), bieg - źle, wymalowanie buspasa - źle (bo przecież samochody, a nie komunikacja zbiorowa są ważniejsze), ograniczenie wyjazdu z Karmelickiej - źle, wprowadzenie jednego kierunku wokół plant - awantura do tego stopnia, że potrzebna była kampania społeczna (i w sumie się nie dziwię, bo na strefę B magistrat wydał ponad 5 tysięcy wjazdówek).

Jak budowali tramwaj na Ruczaj - wyremontowali i poszerzyli ul. Grota-Roweckiego. Jak budowali tramwaj do Małego Płaszowa - wybudowali estakadę na Nowohuckiej. Jak remontowali tory do Nowej Huty - wyremontowali też ulicę, a przy okazji poszerzyli skrzyżowanie z Meissnera i dobudowali szeroką jak pas startowy Lema. Dla pieszych zielone światło świeci się przez pół minuty - dla samochodów przez trzy.

Pracując nad ustawą antysmogową posłowie wycofali się z punktu mówiącego o możliwości ograniczenia wjazdu do centrów miast starym samochodom. Bo był opór. Nikt nie koncentrował się na piecach, tylko na wjeździe samochodów do centrów miast (mimo że ustawa dawała wolny wybór samorządom).

Wszystko, drodzy kierowcy, robione jest pod was. A wy nie możecie znieść, że raz na trzy miesiące, w sobotę lub niedzielę, zamykanych jest kilka ulic... To oczywiste, że złorzecząc na biegaczy "wysyłacie ich do lasu". Bo tylko tam nie ma dróg publicznych, które są dla was i które należałoby wówczas wyłączyć z ruchu. Tak więc przy okazji takich uciążliwych dni, jak ostatnia sobota, pomyślcie, co macie na co dzień, bo macie najwięcej.

Na razie stanowicie najbardziej roszczeniową grupę użytkowników dróg (znacznie bardziej roszczeniową niż rowerzyści). Nigdy nie słyszałem w czasie biegów marudzenia pieszych, że im zamknęli planty, albo rowerzystów, że zamknęli bulwary...

Niezależnie od wszystkiego, chętnie zaapelowałbym do Zarządu Infrastruktury Sportowej o rezygnację z tej zupełnie zbędnej imprezy, jaką jest Cracovia Półmaraton Królewski, ale obawiam się, że nic bym nie wskórał.

Od prezydenta Majchrowskiego chciałbym się natomiast dowiedzieć, co zamierza zrobić, aby jego podwładni wreszcie zaczęli koordynować działania, ogarniać rzeczywistość i dowiadywać się, czy w czasie planowanej imprezy w mieście (albo remontu) nie odbywa się przypadkiem inna, równie ważna, albo nawet ważniejsza. Bo to nie pierwszy raz, kiedy urzędnikom kłopot sprawia coś, co bez problemów wychwytują dziennikarze...

 

 

 

Maciej Skowronek