Widać to na co dzień na parkingu przed głównym gmachem Urzędu Miasta Krakowa, przy placu Wszystkich Świętych, a szczególnie - co dwa tygodnie we środę, kiedy obraduje Rada Miasta.

Na filmie udowadniającym, że z Kurdwanowa i Krowodrzy na plac szybciej jest dojechać czymś innym niż własnym samochodem, przekonują się o tym bliżej nieznani Ola, Sara, Damian i ktoś tam jeszcze... A może to powinni być najważniejsi urzędnicy odpowiedzialni za transport w Krakowie...? A może jednak nie, bo skoro na co dzień jeżdżą autami, to będą zwyczajnie niewiarygodni...?

Do dziś pamiętam Tydzień Zrównoważonego Transportu sprzed kilku lat, kiedy to tradycyjny przejazd rowerowy z władzami Krakowa, rowerowi aktywiści... spektakularnie zbojkotowali. I w sumie słusznie, bo jak zauważyli - dla urzędników to był prawdopodobnie jedyny przejazd w roku taką trasą tym środkiem transportu, a na dodatek... rowery mieli nie swoje, ale przywiezione... samochodami (!) z magazynów miejskiej wypożyczalni...

Nie wymagam od prezydenta Jacka Majchrowskiego, aby jeździł do pracy tramwajem. Jest zbyt rozpoznawalny i budzi zbyt duże emocje. Współpasażerowie zwyczajnie nie daliby mu spokoju. Ale zastępcom prezydenta, na czele z Tadeuszem Trzmielem, najważniejszym ludziom w ZIKiT-cie czy w MPK, z pewnością by to nie zaszkodziło.

Celowo piszę o "najważniejszych ludziach", bo ci mniej ważni komunikacją miejską jeżdżą zapewne częściej. Przed rozpoczęciem godzin pracy magistratu widać tabuny ludzi wysiadających z tramwaju numer 8. No, ale oni nie decydują o transporcie w mieście w takim stopniu. I to nie oni zachęcają do przesiadki z samochodu.

Kraków rozwija się rowerowo, wkrótce znikną z torów tramwaje "akwaria", a dobrego przykładu ze strony władz miasta coraz mniej. "Rowerowych" radnych, takich jak Jerzy Woźniakiewicz, Paweł Ścigalski czy Sławomir Ptaszkiewicz, w Radzie Miasta już nie ma.

W marcu tego roku, z ciekawości sprawdziliśmy, czym radni przyjechali na sesję. Z 43 radnych - 26 przyjechało swoimi autami, 4 taksówkami, a tylko 6 komunikacją miejską (2 przyszło na nogach, 5 osób nie ustaliliśmy).

Kiedy parę lat temu padł pomysł (radnego Woźniakiewicza zresztą), aby urząd kupił służbowe rowery i używał ich zamiast samochodów - odpowiedź była taka, że to... niezbyt higieniczne rozwiązanie, bo urzędnik się spoci. Ładna mi promocja rowerów...

Ale jeśli jest inaczej - jeśli gros urzędników, także tych wyższego szczebla, jeździ z radością rowerami, autobusami i tramwajami, dając dobry przykład - to... zacznijcie się tym wreszcie chwalić! Rozumiem, że może przemawiać przez was skromność. Ale każdy wie, że najlepsza promocja to pokazanie walorów produktu na własnej skórze. Popatrzcie ludzie - sam jeżdżę tramwajami i autobusami!

Mam jednak obawy, że tak nie jest...

 

 



Maciej Skowronek