Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Anną Paluch.

 

Większość restrykcji będzie przedłużona do 3 maja, co oznacza, że tradycyjnej majówki nie będzie. Jak tę wiadomość przyjęli przedsiębiorcy z ziem górskich?

- Chyba ze smutkiem. Są wystawieni na ciężką próbę, ale nie ma wyjścia. Hotele i pensjonaty do 3 maja mają być zamknięte. Główne obostrzenia będą do 25 kwietnia. To zamknięcie fryzjerów, punktów kosmetycznych, limity w kościołach, sklepach. Będzie dopuszczony jednak sport na otwartym powietrzu. Od 19 kwietnia będą otwarte przedszkola i żłobki. Wszyscy mamy dość tych dolegliwości związanych z pandemią, ale rząd mówi wyraźnie, że kryterium decyzyjnym dotyczącym obostrzeń jest obłożenie łóżek szpitalnych i wydolność systemu ochrony zdrowia. Średnie obłożenie łóżek w Polsce to 75%. Jest zróżnicowanie regionalne, są symptomy spadania zakażeń. To widać. Jednak fala zachorowań sprzed dwóch tygodni przetacza się przez szpitale.

 

Będą konieczne nowe mechanizmy wsparcia branży hotelarsko-gastronomicznej? Co z zapowiadanymi bonami żywnościowymi? Pytam dlatego, że wczoraj w Radiu Kraków starosta tatrzański mówił, że są przedsiębiorcy z Podhala, którzy byli zmuszeni brać pożyczki w instytucjach parabankowych. Zna pani takie przypadki?

- O pożyczkach w parabankach nie słyszałam. Staram się pomagać podhalańskim firmom w pozyskaniu pożyczek płynnościowych. Przedsiębiorcy nie zostaną bez pomocy, chociaż sytuacja jest trudna. Ponad rok pandemii dopiekł do żywego wszystkim.

 

Kluczowy – o czym mówią samorządowcy ziem górskich – będzie program szczepień. Jak słyszeliśmy od starosty, przedsiębiorcy z Podhala zdają sobie sprawę, że warunkiem odbudowy branży jest zaszczepienie się, więc zamierzają zrobić to jak najszybciej. Na realizację programu szczepień będzie miało wpływ stanowisko Episkopatu o moralnych wątpliwościach związanych ze szczepionkami AstraZeneca i Johnson&Johnson?

- Trudno powiedzieć. Każdy musi działać w zgodzie ze swoim sumieniem. Pamiętam pierwsze informacje o szczepionkach. Była to kwesta prób i doświadczeń na linii komórek. To był rozpowszechniony szczep komórek do badań. Z tego co pamiętam, jest to powszechne. Trzeba to powiedzieć, przemyśleć. Czy mamy się dalej męczyć z pandemią, która upośledza wszystkie dziedziny życia i powoduje zadłużenie państwa? Mamy lepszą sytuację niż inne kraje Europy, bo startowaliśmy z niskiego poziomu zadłużenia finansów publicznych, ale po roku wypłacania, trzeba myśleć o wyjściu z tego. To dobra informacja, że podaż szczepionek wzrasta. Zaczynają się rejestracje coraz młodszych roczników. W maju będzie pilotaż szczepienia w zakładach pracy. Trzeba jak najszybciej zyskać odporność. Widać statystyki. W najstarszych rocznikach zapadalność jest znacznie mniejsza. Szczepionka jest skuteczna.

 

Pani miałaby wątpliwości związane z zaszczepieniem się szczepionkami AstraZeneca lub Johnson&Johnson?

- Nie wiem. Nie myślałam jeszcze o tym. Pewnie będę się szczepić w poniedziałek szczepionką AstraZeneca.

 

W jaki sposób będą chcieli państwo przekonać Solidarną Polskę, żeby zagłosowała za ratyfikacją Funduszu Odbudowy? Słyszeliśmy, że jednak będzie głosowanie, a nie droga poza parlamentem.

- Na razie mamy taką sytuację, że Trybunał w Niemczech to kwestionuje. Dotyczy to wspólnego zadłużenia krajów UE. Co do konsultacji Krajowego Planu, szczegółowy podział środków dotyczy 23 miliardów 900 milionów euro. To część dotacyjna. Kwestie funduszy pożyczkowych, czyli 34 miliardy euro, się ważą. Polska jest gotowa. Mamy dużo lepszą sytuację finansów publicznych niż większość krajów Europy. Możemy wziąć własny kredyt na lepszych warunkach. To kwestie wtórne. Rozmawiamy o pewnych pieniądzach. One wynikają z części dotacyjnej.

 

Czyli porozumienie z Solidarną Polską miałoby dotyczyć części pożyczkowej?

- Nie mówię o porozumieniu z Solidarną Polską. Mówię o sytuacji w Europie. Wiem, że Solidarna Polska krzyczy i tupie, żeby wyborcy ich zauważyli. Trzeba jednak do tego podejść z dystansem. Czy Solidarnej Polsce zależy na końcu rządów Zjednoczonej Prawicy? Pewnie nie. Znajdźmy właściwą miarę rzeczy.

 

Zerknijmy na drugiego z koalicjantów. Jakie będą konsekwencje odejścia z klubu profesora Maskymowicza?

- To co wychodzi z tych sygnałów o dziwnych doświadczeniach… Nie chcę wspominać doktora Mengele. Wątpię, żeby posłowie z naszego klubu chcieli, żeby ktoś taki był w naszym gronie. Dobrze, że wyszedł.

 

Ratyfikacja Funduszu jednak w kwietniu, czy w maju?

- Trudno powiedzieć. Jesteśmy gotowi. Konsultacje były przez 35 dni. Zgodnie z terminarzem, mamy do końca kwietnia przedstawić propozycje Komisji Europejskiej. Potem Komisja ma 2 miesiące na odpowiedź. Konsultacje były, opozycja krzyczała, że chce konsultacji. Nie wspominając o tym, że rozporządzenie Parlamentu Europejskiego zdecydowało o centralnym zarządzaniu. Tam nawet 57% funduszu jest przeznaczone na mobilność, ochronę powietrza i cyfryzacje. 37% na projekty energetyczne i ochronę powietrza, 20% na cyfryzację. Te rzeczy, które należało wykonać, zostały wykonane. Teraz wysyłamy nasze stanowisko. Czekamy na odpowiedź Komisji. Wszystkim krajom UE, które pandemia dotknęła bardziej, zależy na szybkim uruchomieniu tych pieniędzy.

 

Prezes PiS nie wykluczył w jednym z ostatnich wywiadów przedterminowych wyborów. Jak one się wydają realne? Jest sprawa Solidarnej Polski, z drugiej strony Porozumienie. Przed momentem w odniesieniu do profesora Maskymowicza użyła pani chyba porównania nieco na wyrost...

- Nie wiem. Te wieści budzą głęboki niepokój. To pierwsze sygnały. Trudno się odnieść. Nie znamy w pełni zarzutów wobec niego. To środowisko zawodowe jest tym oburzone. Trzeba się temu przyjrzeć. To nie jest rzecz i sprawa, z którą chcemy być łączeni. Nikt w naszym klubie nie chce kogoś takiego w swoim gronie.