Na prowadzenie stacjonarnych lekcji dla uczniów wszystkich klas zdecydowały się szkoły podstawowe w powiecie nowotarskim: w Krempachach i w Ludźmierzu. Jak wyjaśnia dyrekcja pierwszej z placówek - przywrócenia zajęć w takiej formie domagali się  rodzice. "Pod koniec ferii złożyli wnioski, że mają trudne warunki, brak zasięgu, zły sprzęt komputerowy i dzieci dużo traciły" - wyjaśnia Lidia Kamoń dyrektorka szkoły podstawowej w Krempachach.

Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak podkreśla, że rodzice mają prawo domagać się uruchomienia zajęć stacjonarnych jeśli nauka na odległość z różnych powodów jest nieefektywna lub wręcz niemożliwa. W wielu szkołach są warunki, by w pełnym reżimie sanitarnym prowadzić lekcje.

Barbara Nowak dodaje, że kuratorium będzie przyglądało się tym placówkom i reagowało jeśli pojawi się niebezpieczeństwo dotyczące dynamicznego przyrostu zakażeń koronawirusem.

O długotrwałych negatywnych skutkach lockdownu mówili także dziś dwaj tarnowscy restauratorzy, którzy w najbliższym czasie planują przywrócić działalność. Jak podkreślali - do takiej decyzji zmusza ich sytuacja, nie chęć buntu. "Pół roku nie pozwolono prowadzić działalności, to dziesiątki pracowników. Otwieramy zgodnie z obowiązującym prawem. Nie mamy innego wyjścia, działają inne miejsca, gdzie jest o wiele większy tłok, a my nie możemy?"

Wicepremier, minister Rozwoju Pracy i Technologii pytany o tę sytuację odpowiadał, że opinie dotyczące stabilizacji sytuacji epidemicznej w kraju "nie powinny upoważniać nikogo do snucia scenariuszy, że mamy już pandemię za sobą". Polityk zwrócił uwagę, że "w niektórych krajach wprowadzono zbyt duże, pochopne rozluźnienie". Jego zdaniem efektem takich decyzji była wielokrotnie wyższa niż w Polsce skala zakażeń w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Jako przykład Gowin podał Czechy i podkreślił, że w związku z taką sytuacją "skala obostrzeń dla gospodarki jest tam zupełnie drakońska". Dodał, że do przedsiębiorców wciąż płynie wsparcie finansowe, które ma pomóc przetrwać im trudny czas.

Politykę związaną z obostrzeniami nakładanymi przez rząd komentował dziś także Sebastian Pitoń - lider Góralskiego Veta zrzeszającego przedsiębiorców sprzeciwiających się obowiązującemu reżimowi sanitarnemu. "To, że przedsiębiorcy przeciwstawiają się władzy wykonawczej, to wielki heroizm. Jest ich coraz więcej" Pitoń zaapelował także o zorganizowanie debaty z ekspertami, którzy pomogą zmienić dotychczasową strategię walki z epidemią, która jego zdaniem nie przynosi efektów.

 

Joanna Orszulak/bp