Koszmar dla około 180 osób, które poświęciły dorobek całego życia, zaczął się w 2006 roku. Niektórzy zapłacili za mieszkania przy ulicy Wierzbowej zaciągając kredyty a inni wpłacili oszczędności całego życia,  nawet 600 tysięcy złotych. Wszyscy mieli umowy sprzedaży, ale nie otrzymali aktów własności. W tym czasie deweloper zaciągnął pożyczkę w wysokości 37,5 mln złotych od nowojorskiego funduszu Manchester, pod zastaw sprzedanych lokali przy ul. Wierzbowej.

Budowa mieszkań nie została ukończona, bo spółka Leopard, która je budowała, ogłosiła bankructwo. Oznaczało to, że syndyk mógł sprzedać niewykończone nieruchomości by w pierwszej kolejności spłacić dług Leoparda wobec nowojorskiego funduszu Manchester. Sytuacja wydawała się beznadziejna. "Mieszkańcy" Wierzbowej mieli pozaciągane kredyty na nieruchomości, do których nigdy, jak przekonywało wielu prawników, mieli się nie wprowadzić.

Mieszkańcy założyli Stowarzyszenie Poszkodowanych Przez Deweloperów "Wierzbowa" i wraz z prawnikami zaczęli wieloletnią sądową batalię. Przełom przyszedł w 2012 roku. Sąd Najwyższy unieważnił Manchesterowi hipoteki na mieszkaniach m.in. przy ul. Wierzbowej. Rok później kolejna (równie nieprawdopodobna) wygrana. Sąd Najwyższy zgodził się na przeniesienie praw własności mieszkań na klientów upadłego dewelopera.

Zanim jednak do tego doszło, syndyk masy upadłościowej podjął próby sprzedaży nieruchomości, tak by zaspokoić roszczenia klientów Leoparda. Nieskuteczne. Nie znalazł się chętny by je kupić. Dlatego dopiero w kwietniu 2014 roku sędzia – komisarz zdecydowała o przeniesieniu praw własności na klientów upadłej już spółki Leopard.

W tej chwili 78 osób stało się prawnie właścicielami swoich mieszkań. Kolejne przeniesienia praw własności mają nastąpić wkrótce. Tomasz Pala ze "Stowarzyszenia Poszkodowanych Przez Deweloperów Wierzbowa" nie kryje zadowolenia. "Już teraz w końcu dotarło do mnie to, że się udało... choć wielu z nas zapłaciło za to zdrowiem. Były chwile zwątpienia, szczególnie w 2011 roku, kiedy krakowski Sąd Apelacyjny utrzymał hipoteki na mieszkaniach przy ul. Wierzbowej. Byliśmy jednak wytrwali i dokonaliśmy niemożliwego" - mówi Pala.

Choć poszkodowani przez Leoparda wygrali decydującą bitwę w Sądzie Najwyższym, wojna o ich mieszkania jeszcze się nie skończyła. W dalszym ciągu muszą z własnej kieszeni opłacić dokończenie inwestycji. Będą musieli zapłacić ok. 3,7 mln złotych. "Niewykluczone, że spółdzielnia mieszkaniowa zaciągnie kredyt, by pokryć część tych kosztów" - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków Michał Jaworski, prawnik który poprowadził sprawę poszkodowanych przez Leoparda do zwycięstwa.

Co ciekawe, niewiele brakło, by mieszkańcy Wierzbowej musieli walczyć przed sądem w kolejnej sprawie. Zgodnie z uchwalonym przez krakowską Radę Miasta planem zagospodarowania przestrzennego, w okolicach ul. Wierzbowej mają znaleźć się "tereny zielone". Plan nie dotyczy istniejących budynków. Bloki przy Wierzbowej, jako że nie zostały oddane do użytku, do istniejących jednak nie należą. "Na szczęście mamy wydane ważne pozwolenie na budowę dla tych obiektów. Tak długo jak ono zostanie utrzymane, blokom nie grozi wyburzenie" - uspokaja Jaworski.

- Jeśli wszystko się powiedzie, los w końcu może los zacznie być nam przychylny. Gdy wszyscy odzyskamy mieszkania, a wokół naszych bloków powstaną tereny zielone, z najgorszych mieszkań w Krakowie być może staną się najlepsze - śmieje się Tomasz Pala.

Zmiana w prawie dzięki poszkodowanym przez Leoparda

Sprawa poszkodowanych przez Leoparda wywołała wieloletnią dyskusję nie tylko w mediach, ale też w sejmie. W ubiegłym roku zdecydowano się na nowelizację prawa budowlanego, która zakłada większą ochronę klientów kupujących niewykończone mieszkania. Kiedyś inwestor mógł wykorzystać pieniądze wpłacone przez nabywców przy finalizowaniu inwestycji. Teraz, w dużym skrócie, pieniądze od nabywców musi trzymać na osobnym koncie. W razie, gdyby inwestor ogłosił bankructwo, pieniądze te zostanę automatycznie zwrócone klientom. Ustawa ta dotyczy mieszkań, na które zostało wydane pozwolenie na budowę po wejściu w życie zmian.

 

 


(Karol Surówka/Anna Wachowska/ko)