- Od godziny 7:45 do 8:30 nikt nie może wjeżdżać i wyjeżdżać z tego odcinka ulicy Urzędniczej. Będziemy więcej jeździć na rowerach i hulajnogach. Rowerowy maj się rozpoczął. Będzie bezpiecznie - opowiada Teresa Stolarczyk-Michałowska, wicedyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 4 w Krakowie.

Jak mówią uczniowie, zwykle do szkoły są przywożeni. "Dziś trzeba było wyjść wcześniej. Zaskoczyło nas to trochę, ale zdążyliśmy. Mnie spacer do szkoły się podoba. Lubię, jak świeci słońce. Jest przyjemnie" - podkreślają. "Dla nas to żaden problem. Mieszkamy blisko. Dla mnie to jednak spory problem, ponieważ jedno dziecko odwożę do szkoły, drugie pod przedszkole i pędzę do pracy. Zawsze jadę samochodem. Dlatego teraz mam miesiąc spóźniania się do pracy. Dowożę dzieci, ponieważ mieszkam poza Krakowem. Jest to najszybsza i najbezpieczniejsza forma dotarcia do szkoły. Wysadzanie w czasie korków, kiedy nie ma żadnego miejsca do zatrzymania się o tej porze, stwarza bezpośrednie zagrożenie" - twierdzą z kolei rodzice.

- To od dawna była potrzeba. Rodzice często się spieszyli, zatrzymywali samochód gdziekolwiek. Dzieci wysiadały i pędem leciały. Baliśmy się, żeby coś się nie wydarzyło. Na szczęście nic się do tej pory nie wydarzyło. Mamy nadzieję, że ten projekt jeszcze w tym pomoże - mówi Teresa Stolarczyk-Michałowska.

Marcin Wójcik z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie przyznaje, że armageddonu pod szkołą rano nie było. "Ulica jest zamknięta, puściutka. W dwóch samochodach kierowcy pytali policjantów, o co chodzi. Dostali instrukcje i nie blokowali skrzyżowania" - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków.

Sami rodzice przyznają, że do tej pory sytuacja pod szkołą nie była najciekawsza. "Robiło się ciasno, jak ktoś miał mniejsze umiejętności i nie potrafił nawrócić. Jest sajgon, ale sami rodzice robią sobie problem. Jak mieszkają trzy ulice to i tak przyjeżdżali, żeby nie wracać po samochód. Sami sobie stwarzali problem" - mówią.

- Z obserwacji strażników wynika, że nie dochodziło do nieprawidłowego parkowania w okolicy tej placówki. Zobaczymy, jak to się rozwinie. Nasze stanowisko jest takie, że to ruch w kierunku bezpieczeństwa uczniów. Jesteśmy pełni optymizmu. Nie było problemów i scysji pierwszego dnia. To najważniejsze - tłumacyz Marek Anioł, rzecznik krakowskiej Straży Miejskiej.

Podobne rozwiązanie sprawdziło się i zostało na stałe przykładowo przed jedną z warszawskich szkół i jedną z podstawówek we Wrocławiu. Jeśli krakowski pilotaż się przyjmie, niewykluczone, że zmiany zostaną wprowadzone na stałe. Możliwe też, że programem zostaną objęte w przyszłości także inne przyszkolne ulice.