Lokatorzy od miesiąca mieszkają u rodzin i znajomych. Narzekają, że prace remontowe w bloku idą zbyt wolno i że spółdzielnia nie informuje ich o tym, jak przebiegają.

We wtorek przed blokiem przy Łepkowskiego w Krakowie odbyło się spotkanie, które zainicjowała krakowska radna Małgorzata Jantos. 10-osobowa delegacja mieszkańców zwróciła się do niej o pomoc w kontakcie ze spółdzielnią mieszkaniową. Podczas spotkania przedstawiciele spółdzielni zapewniali, że robią wszystko, by mieszkańcy jak najszybciej mogli wrócić do domów. Zapewniali też, że postarają się poprawić sposób porozumiewania się z lokatorami.

"Te prace wcale nie posuwają się wolno, część prac jest wykonywana w środku, a ludzie tego nie widzą. Wymiana w całej klatce 80 okien w ciągu tygodnia, jak i poprawa instalacji, to intensywna praca" - mówił w rozmowie z Radiem Kraków Tomasz Stachnik ze Spółdzielni Mieszkaniowej 'Prądnik Czerwony'.

Przedstawiciele spółdzielni nie potrafili podać konkretnego terminu powrotu do mieszkań. Tłumaczyli, że wszystko zależy od decyzji nadzoru budowlanego i od tego jakie będą wyniki kolejnych ekspertyz. Jest pewne, że w budynku trzeba wykonać instalację gazową na nowo. "Zakładamy optymistycznie, jeżeli gazownia zaakceptuje plan przez nas przedstawiony, że potrwa to do końca roku" - dodał Tomasz Stachnik.

Stachnik zapewnił jednocześnie, że spółdzielnia czyni wszystko by mieszkańcy mogli wprowadzić się do bloku wcześniej, zanim instalacja gazowa zostanie wykonana na nowo.

Podczas wtorkowego spotkania, mieszkańcy zarzucali pracownikom spółdzielni, że przychodząc po informacje czują się jak zło konieczne i nie wszyscy chętnie z nimi rozmawiają. "Być może komunikacji brakuje, ale ludzie mają różne oczekiwania. Mieszkańcy przychodzą do nas rozmawiać, ale niewielu ich przychodzi. My nie uważamy, że jest problem, wiele rzeczy jest subiektywnych" - mówił w rozmowie z Radiem Kraków Leszek Stolarz, wiceprezes spółdzielni ds. technicznych. 

 

 

 

(Aleksandra Ratusznik/ko)