Część dyrektorów krakowskich podstawówek podkreśla, że liczyła się z taką decyzją, dlatego po wiosennych doświadczeniach z nauką prowadzoną zdalnie - poczynili pewne przygotowania do kolejnych ograniczeń już w czasie wakacji. Nie kryją jednak, że prowadzenie lekcji w klasach nauczania początkowego będzie trudne, między innymi ze względu na wiek dzieci oraz konieczność ścisłej współpracy i nadzoru nad postępami uczniów. Dlatego też w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 4 w Krakowie lekcje w klasach 1-3 będą odbywały się w specjalnym systemie.

Łączenia on-line będą codziennie, nie na zasadzie wysyłania materiałów. Nauczanie będzie dwublokowe - na początku nauczyciel zrealizuje swój blok, później będzie praca samokształceniowa i na koniec ponowne łączenie, żeby sprawdzić, czy dzieci sobie poradziły, wytłumaczyć to, czego nie zrozumiały - wyjaśnia Paulina Serednicka Dyrektorka tej placówki.

W prowadzeniu zajęć na odległość ma pomóc zapowiedziane wsparcie w postaci bonu dla nauczycieli - zapowiadał wczoraj premier Mateusz Morawiecki. To 500-złotowy bon na zakup akcesoriów do zdalnej pracy.

Pytany o szczegóły i zasady przyznawania tego wsparcia odpowiadał krótko: Chcemy udostępnić błyskawicznie, szczegółowe zasady ureguluje Ministerstwo Edukacji i Nauki.

Na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej i Nauki na razie nie ma jednak żadnych szczegółów poza lakoniczną informacją, że taki bon będzie wypłacany jednorazowo jako rekompensata kosztów poniesionych w przygotowaniu nauki na odległość.

Zrozumiałam tyle z tego komunikatu, że to będzie zwrot pieniędzy - to znaczy, najpierw trzeba je wydać. Nie wiem, czy nie byłoby bardziej zasadne płacenie rachunków za Internet, bo takie lekcje zjadają trochę łącza, a za 500 złotych i tak nie można kupić sprzętu. Może jakąś kamerkę, mikrofon, czy słuchawki, ale przecież nie laptop - mówi Paulina Serednicka.

Dodała, że o zapewnienie odpowiedniego sprzętu dla nauczycieli do prowadzenia lekcji zdalnych zadbała sama, wypożyczając część szkolnych komputerów tym, którzy ich nie mieli. Chętni prowadzą też lekcje on-line w klasach.

Arkadiusz Boroń z małopolskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego uważa, że wsparcie wysokości 500 złotych nie załatwi sprawy, bo potrzeby są znacznie większe.

W szkołach brak szerokopasmowego internetu, a w niektórych szkołach w ogóle nie odbywają się zajęcia, bo Internet się "zerwał". To zostało zaniedbane, czas do jesieni nie został wykorzystany na przygotowanie nauczania zdalnego. Nauczyciele pracują na różnych programach, to jest partyzantka.

Samą decyzję o wprowadzeniu nauki zdalnej ocenia pozytywnie, choć uważa, że powinna iść o krok dalej: Co z przedszkolami? Dlaczego nauczycielki wychowania przedszkolnego zostały na pierwszej linii frontu w dalszym ciągu bez osłony? Ponawiam nasze postulaty - przebadać pracowników oświaty, którzy są w szkołach.

Dodał również, że małopolski oddział ZNP postulował ustanowienie na początku listopada dwutygodniowych ferii, które miałyby pozwolić uspokojenie sytuacji i lepsze przygotowanie szkół do nauki na odległość.

 

Joanna Orszulak/bp