Zaangażowani w sprawę mieszkańcy i sołtys wsi Dorota Dąbrowska przekonują, że niepokojące ich prace wokół stawów trwają już od jakiegoś czasu. 
Od kilku miesięcy trwa stopniowa dewastacja tych stawów. Najpierw zaczęło się od spuszczenia wody. Wokoło są zwożone odpady budowlane. Totalna dewastacja zaczęła się gdy zaczął zasypywać stawy. Zasypał mały staw, zasypał też ostatni. Właściciel nie ma żadnych pozwoleń i dokumentów na to, że może tak robić. 
- mówią mieszkańcy wsi. 
Właściciel stawów - Tomasz Niedziółka zapewnia, ze nie zasypuje stawów, a wodę musiał spuścić, bo pozwolenie na utrzymywanie jej w stawach wygasło. 
Musiałem pozbyć się tej wody. Dzięki pani sołtys i panu radnemu Kozłowskiemu, który napisał doniesienie do Wód Polskich po kontroli dowiedziałem się, że wygasa pozwolenie na wodę i musiałem tę wodę spuścić. 
- twierdzi Tomasz Niedziółka. 
Tymczasem Magdalena Gala rzeczniczka krakowskich Wód Polskich wyjaśnia, że właściciel nie miał podstaw aby odprowadzać wodę ze stawów.
Decyzja starosty krakowskiego, na mocy której udzielono pozwolenia wodno-prawnego na tzw. szczególne korzystanie z wód, czyli piętrzenie wody w stawach i odprowadzanie wody ze stawów do cieku już nie obowiązuje, gdyż wygasła w 2011 roku. Po wygaszeniu pozwolenia wodno- prawnego właściciel nie uzyskał zgody na odprowadzanie wód ze stawów. W kwietniu tego roku wpłynął wniosek właściciela stawów o udzielenia pozwolenia wodno- prawnego na likwidację czterech stawów. Aktualnie trwa procedura rozpatrywanie wniosku i wezwania do uzupełnienia różnych dokumentów, które są niezbędne do wszczęcia postępowania. Rozstrzygnięcie w tej sprawie nie jest jednoznaczne. Zgodnie z uchwałą rady gminy Michałowice w zakresie zasad ochrony środowiska, przyrody i krajobrazu kulturowego wprowadzony został nakaz ochrony istniejącej odbudowy biologicznej zbiorników wodnych. Stawy jako urządzenia wodne są zbiornikami wodnymi, dlatego ich likwidacja narusza zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W związku z tym i biorąc pod uwagę zaspisy ustawy Prawo Wodne - likwidacja tych stawów nie jest możliwa.
- tłumaczy Gala.
 
Dyrektor Wód Polskich Wojciech Kozak zapowiada, że w najbliższym czasie złoży zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.
Myślę, że doniesienie do prokuratury i wnikliwe zajęcie się sprawą z innej strony gdzie zarówno my będziemy musieli udzielić wyjaśnienia - co zrobię z pełną pedanterią jak i wszelkie instytucje, które wcześniej wymieniłem będą właśnie tymi, które powinny zakończyć tę sprawę pozytywnie dla mieszkańców. Sądzę, że te stawy powinny żyć, powinny mieć swoją przepustowość i powinny być wykorzystywane w inny sposób.
- mówił Kozak.
Pan Bogdan, mieszkaniec Masłomiącej, podkreśla, że stawy są wpisane do gminnej ewidencji zabytków. Dlatego też mieszkańcy liczyli na pomoc Wojewódzkiej Konserwator Zabytków. Z otrzymanej, mailowej informacji wynika, że konserwator zabytków nie posiada kompetencji do kontroli, wstrzymania prac na omawianych stawach. 
Wojewódzki konserwator zabytków nie posiada kompetencji do kontroli, wstrzymania prac lub wydania decyzji nakazowych dla obiektów nie wpisanych do rejestru zabytków lub obiektów, które nie kwalifikują się do takiego wpisu. W wypadku samowolnych prac budowlanych właściwym organem jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. (...) Kwestia samowolnie prowadzonych prac przez kolejnych inwestorów niestety cyklicznie, począwszy od 2007 r. powtarza się. W ocenie Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków jedynym rozwiązaniem jest wykup ww. terenu przez Gminę Michałowice i jego zagospodarowanie na cele rekreacyjne, zgodnie z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania  przestrzennego. Takie rozwiązanie było rozważane w 2016r. jednak nie zostało zrealizowane
- pisze w oświadczeniu biuro Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Wojewódzka Konserwator Zabytków w mailu przesłanym do Radia Kraków wskazała też, że w wypadku samowolnych prac budowlanych właściwym organem jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Ten wskazał z kolei, że nie ma kompetencji do wszczęcia postępowania. Wskazał, że ma je wójt, Wody Polskie... i Wojewódzka Konserwator Zabytków. Instytucje przepychają się więc między sobą i nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za to co dzieje się ze stawami.   
 
Właściciel stawów mówi, że nie chce już inwestować na terenie Masłomiącej i informuje, że może sprzedać stawy gminie.
To jednak nie koniec sprawy dotyczącej stawów w Masłomiącej. W weekend zaplanowano spotkanie wiejskie z udziałem dyrektora Wód Polskich, posłanki PO Doroty Marek oraz Wójta Gminy Michałowice. Z kolei w przyszłym tygodniu wójt gminy Michałowice chce spotkać się w tej sprawie z wojewodą.
Mieszkańcy wsi podkreślają, że cel interwencji, którą podjęli w tej sprawie jest jeden: powstrzymanie wszelkich prac na terenie stawów, przywrócenie ich do pierwotnej formy oraz zaprzestanie składowania odpadów budowlanych przez właściciela działki.