Za nieobecność na sesji lub na obradach komisji dieta obniżona o 10 procent. Za unikanie pracy w komisjach pieniądze obcięte nawet o połowę. Ponieważ jednak najtrudniej zacząć oszczędzać od siebie, projekt na razie nie będzie głosowany.

Jarosław Jurzak przewodniczący rady powiatu tłumaczy, że uchwała tnąca diety miała zdyscyplinować radnych, którzy są leniwi, bo nie może być tak, że część radnych uczestniczy we wszystkich komisjach i sesjach a część wykorzystuje luki prawne do tego, żeby nie pracować.

W kuluarach mówi się, że takich osób jest sporo. Jednak radni donosić na siebie - przynajmniej dziennikarzom- nie chcą. " Każdy pracuje na tyle, na ile potrafi." - mówi radny Paweł Kobielusz, który pracuje sumiennie. Natomiast radna Ewa Płonka - z trzema bumelkami w pracach komisji - o pomyśle cięcia diet mówi, że uchwała jest surowa, bo uderza a radnych... opozycji. Tam bowiem osoby pracują zazwyczaj w jednej komisji - ale nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego, że nie pozwolono im pracować w komisjach przez nich wybranych.

I to właśnie powód odłożenia głosowania - miejsc w komisjach jest mniej niż radnych. Projekt jeszcze nie przepadł. Radni zajmą się nim po wakacjach.


Marek Mędela/bp