- Musimy pamiętać o tym, że był bardzo duży zakres tego zadania. Do usunięcia było bardzo dużo metrów kwadratowych farby i bardzo dużo znaków. To było usuwane. Poprosiliśmy wykonawcę, żeby część oznakowania zamalował a następnie przywiózł do Krakowa specjalną maszynę, która to usuwała pod ciśnieniem. Dzięki temu nie było problemu, że tymczasowe oznakowanie kogoś myliło - mówi Michał Pyclik z ZIKIT-u.

Za opóźnienia na wykonawcę zadania nałożono około 5 tysięcy złotych kary.

 

 

 

 

(Joanna Orszulak/ko)