W 80. rocznicę tego wydarzenia w Miechowie i pobliskich Siedliskach, gdzie mieszkali Barankowie, odbyły się uroczystości zorganizowane przez burmistrza tego miasta Dariusza Marczewskiego oraz Stowarzyszenie Miłośników Odnowy Zabytków w Miechowie. Uczestniczyła w nich społeczność miasta, młodzież szkolna, przedstawiciele lokalnych władz oraz Instytutu Pamięci Narodowej.

Uroczystości rozpoczęła msza św. w kościele św. Barbary w Miechowie. Po nabożeństwie złożono kwiaty na grobie Baranków znajdującym się na tamtejszym cmentarzu, a następnie w Siedliskach – pod ufundowanym przez IPN i odsłoniętym w ub. roku pomnikiem przy kościele Świętego Krzyża.

Ks. kan. Franciszek Siarek, proboszcz parafii pw. Grobu Bożego w Miechowie, który sprawował mszę, podkreślił w homilii, że w rocznicę mordu na rodzinie Baranków oddajemy hołd nie tylko tej rodzinie, ale wszystkim Polakom pomagającym Żydom podczas okupacji.

„Takich rodzin Baranków w całej Polsce były tysiące” - mówił kapłan, wspominając rodzinę Ulmów, której beatyfikacja odbędzie się 10 września w Markowej na Podkarpaciu.

„Oni są świadectwem, przypomnieniem i wyrzutem sumienia i tym znakiem, który jest nam dany na te czasy (…). Wyniesienie na ołtarze tej rodziny będzie uczczeniem tysięcy Polaków, którzy z narażeniem własnego życia ratowali rodziny czy ludzi narodu wybranego, narodu żydowskiego” - zaznaczył miechowski proboszcz.

Podkreślił, że podczas niemieckiej okupacji na ziemiach polskich było wcielane w życie „barbarzyńskie prawo hitlerowskie, które życie ludzkie miało za nic”.

„Właśnie to barbarzyńskie prawo hitlerowskie sprawiło, że to na naszej ziemi dochodziło do aktów ludobójstwa, aktów barbarzyńskich - zabijano, zabierano życie za serce, za okazaną miłość” - wskazał ks. Siarek.

15 marca 1943 r. nad ranem uzbrojeni Niemcy otoczyli zabudowania rodziny Wincentego i Łucji Baranków w Siedliskach. Wyprowadzili domowników na podwórko. Tylko przybrana matka Wincentego, Katarzyna Baranek zdołała się ukryć w wąskiej szparze między piecem a ścianą.

Do gospodarstwa Baranków Niemcy spędzili ludzi z okolicznych domów i zmusili ich do przeszukiwania zabudowań. W końcu, w schowku między domem a zabudowaniami gospodarczymi, znaleziono czterech mężczyzn – Żydów z miechowskiej rodziny Gottfriedów. Ich imion nie udało się ustalić. Barankowie od kilku lub kilkunastu miesięcy udzielali im schronienia oraz innych form pomocy. Według zeznań i relacji mieszkańców Siedlisk rodzina Baranków ukrywała pięciu Żydów. Jeden z nich nocą opuścił kryjówkę i nie było go w chwili pojawienia się Niemców. Dalsze jego losy nie są znane.

Na miejscu w Siedliskach Niemcy zamordowali czterech Żydów, a także członków rodziny Baranków – Wincentego, jego żonę Łucję oraz synów, 12-letniego Henryka i 10-letniego Tadeusza. Wiedzieli, że w domu mieszkało pięć osób, ale nie mogli odnaleźć Katarzyny Baranek. Ogłosili spędzonym mieszkańcom wsi, że mają 24 godziny na doprowadzenie kobiety do siedziby żandarmerii w Miechowie. Zagrozili, że w przeciwnym razie rozstrzelają kilkudziesięciu mieszkańców Siedlisk i spalą miejscowość.

Sterroryzowani ludzie odwieźli Katarzynę do miejsca wskazanego przez Niemców. Tam została zamordowana. Zwłoki zabitych Żydów Niemcy nakazali zakopać w pobliżu stodoły. Pozwolili na pochowanie rodziny Baranków na miechowskim cmentarzu parafialnym, ale zakazali jakichkolwiek uroczystości pogrzebowych.

W 2012 r. rodzina Baranków została uhonorowana tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.