Sytuacja przychodni nie napawa optymizmem, zwłaszcza, że lecznica wzięła cały kredyt na siebie, bez żadnego wsparcia z zewnątrz, ze strony gminy lub Narodowego Funduszu Zdrowia.
Przychodnia ma gorsze warunki kredytowe niż gmina. Marża jest wyższa. Ta inwestycja była bez żadnego dofinansowania zewnętrznego. W całości na kredyt, który teraz kulą u nogi ośrodka. Teraz nie wiadomo co dalej, bo ośrodka nie stać na spłacanie rat. Stopy procentowe wzrosły, oprocentowanie wzrosło. Rocznie milion złotych ma być przeznaczane na spłatę odsetek. Ubolewam, że tak ogromne pieniądze oddajemy bankowi. 
 - uważa radny Wieliczki Bartłomiej Krzych.
Lucjan Marosek, zastępca dyrektora przychodni tłumaczy, że nie było innej możliwości. 
Ze względów proceduralnych gmina nie mogła takiego kredytu zaciągnąć sama, ponieważ on był udzielony jednostce udzielającej świadczeń medycznych. Gmina nie ma w działalności statutowej takich zakresów, w związku z tym ten kredyt musieliśmy zaciągnąć my.
Dyrektorka przychodni Grażyna Kozak dodaje z kolei, że gmina nie może dofinansowywać usług medycznych, bo to zadanie Narodowego Funduszu Zdrowia, może jednak wspierać utrzymanie tego obiektu. Dyrekcja pytana o kondycję finansową placówki zapewnia, że ta mimo zaciągniętego zobowiązania nie jest zła, a raty są regularnie spłacane.
Strata się zmniejszyła. Za 2022 rok mieliśmy większą stratę o 200 tysięcy. Natomiast my tę stratę, bo takie są zasady postępowania wynikające z ustawy o finansach publicznych i o rachunkowości pokrywamy z własnych środków. 
- mówi Lucjan Marosek.
Nie zmienia to faktu, że do tej pory niemal połowa budynku stoi pusta - mimo, że do użytku został oddany w ubiegłym roku. Dyrektor Kozak tłumaczy, że to przez Radę Społeczną przychodni, która postawiła bardzo konkretne warunki najmu pomieszczeń. 
Miały być to gabinety dla osób, które mają umowy z NFZ-em po to, żeby usługi świadczone w tych gabinetach były bezpłatne dla mieszkańców Wieliczki. Ciężko jest znaleźć takie osoby, bo one mają zwykle swoje własne kontrakty i miejsca udzielania świadczeń. 
Z kolei radny Bartłomiej Krzych wyjaśnia, że kiedy pojawił się pomysł budowy nowego skrzydła w przychodni wielu mieszkańców sygnalizowało mu, że to nie jest dobry pomysł. 
Zadłużenie placówki niepokoi też gminnych urzędników. Sprawdzają, czy jest szansa, aby jakoś pomóc przychodni. 
Rozmowy managerskie są prowadzone. Dotyczą potencjalnych usługodawców, którzy mogliby się tam pojawić. Postaramy się też nawiązać współpracę z Collegium Medicum. Być może szpital na Jakubowskiego w Krakowie byłby zainteresowany tym żeby pewne przestrzenie wynająć. 
- mówi Lucjan Rówiński, wiceburmistrz Wieliczki.
Jest jeszcze jedna możliwość. Gmina mogłaby wziąć jeszcze jeden kredyt i spłacać z niego dług placówki. Ale to może być ciężkie, bo ona też jest zadłużona, na niemal 400 milionów złotych.