W 2005 roku w Parku Jerzmanowskich w Krakowie znaleziono okaleczony korpus kobiety bez głowy. Dwa miesiące później natrafiono na głowę kobiety. Ta sprawa wstrząsnęła wtedy Krakowem. Przez 4 lata policja i prokuratura usiłowały odnaleźć sprawców. Udało się, ale tożsamości kobiety wciąż nie ustalono. Jak mówi prokurator - to jedna z największych zagadek w tej sprawie.



Wczoraj odbyła się rozprawa, na której wygłaszano mowy końcowe. Oskarżyciel przekazał, że w tej sprawie zrobiono wszystko, co można było. Śledczy prowadzili poszukiwania, zakrojone na bardzo szeroką skalę. Niestety, dogłębna analiza kryminalistyczna, nie przyniosła skutku.



Wiadomo jedynie, że ofiara pochodziła z kręgu krakowskiego półświatka, obracała się w środowisku bezdomnych, w okolicy krakowskiego dworca pkp. Była bliską znajomą oskarżonego. Zbigniew N., wśród bezdomnych nazywanym szeryfem z berzy, czyli właśnie z okolic dworca, powiedział wczoraj sądowi, że jest niewinny. O jego uniewinnienie wnioskował także obrońca. Prokurator natomiast zażądał kary dożywocia. Wyrok w tej sprawie zapadnie w przyszły czwartek.



Zbigniew N. to nie jedyny oskarżony w tej sprawie. Na wyrok czeka również sześć pozostałych osób, które są zamieszane w zabójstwo kobiety.



(Ola Ratusznik/jp)