Kilku malarzy w jednym
Edward Dwurnik to artysta rozwojowy i kapryśny. Bywa realistą albo abstrakcjonistą. Jego obrazy realistyczne można podzielić na dwie grupy: te bez ludzi i te z ludźmi. W pierwszych geometryzuje i podkreśla konturami miasta, w drugich wyśmiewa przesądy, angażuje się w politykę i nadużywa odniesień seksualnych. Obrazy z ludźmi rozgrywają się często na tle pejzaży miejskich. Jedne i drugie są wyważone kompozycyjnie i wszystkie łączy charakterystyczny dla Dwurnika rysunkowo-malarski styl. Od razu wiadomo, kto je namalował.

Edward Dwurnik: Anna Szałapak
Ten styl znika w obrazach abstrakcyjnych. Następuje rezygnacja z rysunku na rzecz plamy i faktury. Instynkt narratora zostaje zastąpiony instynktem malarza. O ile wcześniej prowadził z malarstwem interes, o tyle teraz zaczyna z nim uprawiać miłość.


Edward Dwurnik: Jerzy Stuhr
Zapowiedź abstrakcji pojawia się w cyklu pejzaży morskich. Obrazy te sprawiają wrażenie namalowanych przez zupełnie innego artystę. Gest i ekspresja malarska są w nich bardzo swobodne, kontrolowane jedynie przez luźne podobieństwo do spienionej fali. Obrazy te są przesycone zmysłowością przeżycia malarskiego. W porównaniu z pracami realistycznymi sprawiają wrażenie malarskiej wyszalni. Swobodny gest, wolny od twardego rysunku, bawi się tutaj pełną skalą poskramianej wcześniej malarskiej ekspresji. Te na wpół abstrakcyjne pejzaże morskie są w tradycyjny sposób piękne.

Edward Dwurnik: Jerzy Trela
Po okresie morskim następuje kolejna rewolucja. I znowu Dwurnik pojawia się jako nowy artysta. Powstają obrazy całkowicie abstrakcyjne, gęste, z grubą fakturą, ale inne niż morza. Następuje zerwanie z poprzednią estetyką; tam występowała przyjemność z osiągania pięknych efektów, tu pojawia się lęk przed nimi. Swoboda gestu zostaje zastąpiona ruchem mniej szalonym, czasem układającym się w równoległe linie, kiedy indziej w równo rozłożone spirale. Artysta deklaruje się jako naśladowca Pollocka, maluje mnóstwo obrazów i stara się w nich osiągać podobne efekty. Posuwa się do tego, że odwiedza dom i pracownię tego artysty, szukając atmosfery, jaka towarzyszyła powstawaniu jego obrazów.
Eksperyment z upodobnianiem się do bardzo sławnego malarza, twórcy przewrotu estetycznego w sztuce, jest w przypadku artysty klasy Dwurnika czymś zaskakującym. I dlatego należy doszukiwać się w tym przedsięwzięciu specjalnych znaczeń i ukrytych potrzeb. Być może wcześniejsza twórczość nie dała mu poczucia pełnego odkrycia własnych możliwości czy talentów? Być może wcześniejszy styl i zakresy tematyczne zbyt hamowały potrzebę jego malarskiej wolności? Być może przyszedł moment sprawdzenia ukrytej tożsamości malarskiej, wyciągnięcia na wierzch tajemniczego zwierzęcia malarskiego? Eksperyment oparty na tak daleko posuniętym naśladownictwie ma w sobie coś z zadania logicznego.
„Jeżeli będę się starał być jak tamten malarz, to – ponieważ nim nie jestem – uda mi się to tylko częściowo. Podobieństwa będą zdeformowane przez moje nieposkromione inwencje. Patrząc na skończony obraz, mogę odjąć od niego to, co jest tamtym malarzem, i wtedy to, co zostanie, będzie mną.”
Taka namalowana operacja logiczna jest dla malarza stosunkowo łatwa do przeprowadzenia i historia sztuki odnotowuje wiele podobnych eksperymentów w wykonaniu młodych, utalentowanych i odkrywających siebie artystów. Jest ona natomiast czymś niezwykłym u malarza wytrawnego, o ogromnym i uznanym dorobku. Podjęcie się czegoś takiego świadczy o sporej nonszalancji wobec własnej pozycji i kariery, które są znacznie mniej ważne niż prywatna, tajemnicza potrzeba.
Anna Maria Potocka

Wystawa "Krakowianie"Edwarda Dwurnika w galerii Artemis w Krakowie czynna do 20 kwietnia 2013r.