Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Premiera w tarnowskim teatrze RECENZJA

  • Kultura
  • date_range Poniedziałek, 2012.10.01 18:01 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 08:49 )
Nowy sezon rozpoczyna czarna komedia!

"Jednoręki ze Spokane" Foto.P.Topolski


W tarnowskim Teatrze im L.Solskiego odbyła się pierwsza w tym sezonie premiera. Na pierwszy ogień poszła sztuka „Jednoręki ze Spokane” irlandzkiego dramaturga Martina McDonagh' a w reżyserii Zbigniewa Brzozy.
Najkrótsza recenzja przedstawia się tak:
Świetny tekst, niezły reżyserski pomysł na jego wystawienie, dobra scenografia (Grzegorz Małecki) ze znakomitą grą świateł i w miarę dobre aktorstwo. W miarę bo jednak mogłoby być lepsze. W sumie ocena dobra a nawet zastanawiam się czy by plusa nie dołożyć za ambitną próbę zmierzenia się z "nowym" w tarnowskim teatrze.

„Jednoręki ze Spokane” zasłużenie zbierającego pochwały na świecie za swe teksty McDonagh'a to czarna komedia z wątkiem kryminalnym rozpisana na cztery postaci: białego mężczyzny obsesyjnie od 27 lat poszukującego odciętej dłoni, dwójki młodych dilerów, cwaniacko i bez skutku usiłujących wcisnąć mu jako jego własną, czarną dłoń Aborygena i nachalnego boya hotelowego rozmiłowanego w gibonach, a może tylko w tym jednym, z miejscowego zoo. W tle czyli pod drugiej stronie słuchawki telefonicznej obecna choć nie pojawiająca się na scenie ważna dla akcji sztuki piąta postać - matki, „jednorękiego” rozczytującej się w starych „świerszczykach” syna i usiłującej z tragicznym skutkiem zdjąć balonik z drzewa.

Absurdalny pomysł poszukiwania od ponad ćwierć wieku odciętej dłoni ma swoje jednak jak najbardziej realne konsekwencje. Prawdziwe są : walizka z odciętymi dłońmi, świeczka wciśnięta w kanister z benzyną, która lada chwila może wybuchnąć, kajdanki, którymi do kaloryfera przykuta zostaje para dilerów., Prawdziwe są przemoc, rasizm, handel narkotykami. Prawdziwe, choć za zasłoną groteski .

W znanej z gangsterskich filmów scenerii pokoju prowincjonalnego amerykańskiego hoteliku ( charakterystyczne schody przeciwpożarowe za oknem) rozgrywa się akcja pełna pysznych słownych ripost, tragikomicznych opowieści, szczerych zwierzeń, kłamliwych usprawiedliwień, żałosnych tęsknot ...Opowieść snuje się na dwóch planach scenicznym i filmowym. Monologi postaci zilustrowane zostają filmowymi wstawkami. Te najlepsze dotyczące „Jednorękiego” zrealizowane zostały w konwencji przypominającej surrealizm Bunuel'a a popisowy monolog boya hotelowego zsynchronizowany został z filmowym zapisem siedzącego na drzewie i żywo reagującego na świat gibona. Z wymagającą niemałych naśladowczych zdolności rolą Mervyna bardzo dobrze poradził sobie Kamil Urban, no może ciut za długo śpiewnie oddawał głos gibona, ale trzeba przyznać, że te swoje pięć minut w spektaklu starał się wykorzystać jak najlepiej.

Reżyser Zbigniew Brzoza wyraźnie i ze znawstwem bawi się konwencjami, śmiało i naturalnie, z duchem sztuki łączy teatr z filmem. Nie nudzi, co rusz zaskakuje i zmusza aktorów do twórczego a i fizycznego wysiłku. Najaktywniejsi to para nieudaczników – dilerów tacy mało profesjonalni Bonnie i Clyde . W tych rolach: w miarę rozwijania się akcji w spektaklu coraz sprawniejsza aktorsko Zofia Zoń i bodaj tu najlepszy choć najmłodszy z całej czwórki aktorów Łukasz Stawarczyk . Nieco gorzej na ich tle wypada postać główna - Jednorękiego Tomasza Wiśniewskiego. Reżyser postawił bowiem przed nim wyjątkowo trudne zadanie. By dobrze odegrać rozwijający się obłęd a jednocześnie wpisać się w pastiszowy charakter spektaklu trzeba mieć niezły aktorski pazur a tu zamiast pazura raczej tylko pazurek. Ale był.
Gdy jednak do gry aktorów, reżyserskiej wizji, dodamy jeszcze ciekawe scenograficzne elementy, świetną grę świateł, fantastycznie spisujący się połprzezroczysty filmowy ekran ustawiający we właściwej relacji wobec siebie zdarzenia rozgrywające się na scenie i wobec widza, to całe to teatralne przedsięwzięcie wychodzi na plus.

Udane pomieszanie gatunków, połączenie filmowo teatralnych konwencji, odkrywa nową jakość sztuki w teatrze nie tylko tarnowskim choć wyraźnie stanowi przełom właśnie w jego dotychczasowym repertuarze a także w odbiorze przez lokalną publiczność wyraźnie zaskoczoną tą zabawą konwencjami, pomieszaniem światów. Ale najwyraźniej przyszedł w tarnowskim Teatrze czas na zmiany i „Jednoręki ze Spokane” jest tego świetnym początkiem.
Podpisujemy się także pod tymi zmianami i polecamy tarnowską premierę!


Jolanta Drużyńska


"Jednoręki ze Spokane" zdjęcia Pawła Topolskiego

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię