Pracę nad książką Małogorzata Niemczyńska zaczęła kilka lat temu. Szukała materiałów, rozmawiała z ludźmi, przetrząsała archiwa, wczytywała się w dziennik i listy Mrożka. Pracowała, jak sama przyznaje "skokowo". Kiedy, jak nas wszystkich, zaskoczyła ją śmierć pisarza, książka była prawie gotowa. Wymagała drobnych uzupełnień, redakcji, kilku poprawek. To pierwsze po jego śmierci mierzenie się z życiorysem niezwykłego twórcy i trudnego w kontaktach człowieka. Niemczyńska wyszła z tej próby zwycięsko. Otrzymujemy bardzo ciekawą książkę, która zainteresuje nie tylko wielbicieli mrożkowej literatury, ale też tych, którzy w teatrze nie bywają, a do dramatów sięgają niechętnie. Niemczyńska przechodząc przez wszystkie etapy życia Mrożka pokazuje jak skomplikowanym i ciekawym był człowiekiem, jakie trudności mieli ci, którzy z z nim obcowali, jak głębokie uczucia i emocje sterowały tym wydawałoby się chłodnym i wyniosłym mężczyzną.
Niemczyńska skonstruowała swoją książkę dzieląc opowieść o Mrożku na rozdziały traktujące o miejscach i o ludziach. Jest więc Borzęcin i Kraków, czyli Kraina dzieciństwa. Jest Dom Literatów na Krupniczej, Vence, Paryż czyli świat, Meksyk i Nowa Polska. jeszcze ciekawsza jest historia Mrożka opowiedziana poprzez życie innych ludzi. Rozdziały poświęciła Włodkowi, Lemowi, Błońskiemu czy żonom Mrożka Marze i Susannie. jeden z rozdziałów nosi tytuł Szef. To Witold Gombrowicz, jakże ważny w biografii Sławomira Mrożka.
A wszystko zaczyna się od rozdziału Milczenie, w którym autorka przypomina zmaganie się Mrożka z afazją po udarze mózgu i proces pisania autobiografii , czyli Baltazara . Niemczyńska wspomina dyskretnie, że nie wszystkie fakty w Baltazarze zgadzają się z rzeczywistością i uzupełnia część z nich w swojej biografii.
A na koniec wywiad. Ostatni wywiad przeprowadzony ze Sławomirem Mrożkiem przed jego śmiercią.
Jak mówi autorka w rozmowie z Radiem Kraków, nie bardzo zdawała sobie z tego sprawę, że to miał być ostatni wywiad. Chociaż mogła przypuszczać. Mrożek był w złej formie, miał kłopoty z formułowaniem zdań, ale nie bronił się przed pytaniami i widać było, że bardzo chciał dokończenia tej rozmowy. Tak jakby sam przeczuwał, że to wywiad - pożegnanie.