Wojewoda nadzoruje wszystko wraz z wojewódzkim komendantem Państwowej Straży Pożarnej. Na pewno będziemy chcieli wyjaśnić, co spowodwało, że ten pożar wybuchł. Decyzje w tej sprawie będą podejmowane, kiedy sprawa się zakończy

- mówi Ryszard Śmiałek.

Strażacy dostali zgłoszenie w sobotę po drugiej w nocy. Pożar wybuchł na dachu hali magazynowej przy ulicy Włosieńskiej w Malcu. Budynek należy do firmy produkującej paluszki, chipsy czy orzeszki.

Ogniem zostały objęte dwie hale produkcyjne przetwórstwa spożywczego, dach pierwszej zawalił się, częściowo zerwał się również dach drugiej z nich.

Pożar został opanowany tuż po godz. 13. Jak przekazał PAP rzecznik małopolskiej straży pożarnej mł. kpt Hubert Ciepły, trwa dogaszanie, usuwanie spalonych elementów i prace rozbiórkowe.

Wszyscy pracownicy hali zostali ewakuowani. Służby apelują do mieszkańców okolicy, by nie otwierali okien i zbliżali się do miejsca pożaru.

W działaniach bierze udział również specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego ze specjalnym robotem gaśniczym Colossus. To zdalnie sterowane urządzenie, które dzięki taranowi i działkom wodnym gasi płomienie tam, gdzie jest zbyt niebezpiecznie dla człowieka. Woda podawana z zewnątrz nie dociera do wszystkich zarzewi ognia, dlatego robot ułatwia pracę strażakom. Będzie też prowadzony monitoring powietrza przez CLB GIOS. Na miejscu zostały rozstawione rękawy sorpcyjne mające ochronić prawy dopływ Soły - potok Malecki oraz dopływ do stawów rybnych.

Na miejsce pożaru przyjechali wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar, zastępca komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Arkadiusz Kielin, starosta oświęcimski Andrzej Skrzypiński. Akcją dowodzi komendant powiatowy PSP w Oświęcimiu bryg. Ryszard Dudek. W działania włączył się Inspektorat Nadzoru Budowlanego oraz Ochrony Środowiska.

Nieoficjalnie wiadomo, że przyczyną pojawienia się płomieni mógł być niedogaszony piec w zakładzie produkcyjnym.