Mamy już ponad 4 300 przypadków zachorowań na gruźlicę w Polsce rocznie. To 20% więcej niż przed pandemią. W Małopolsce każdego roku choruje ponad 300 pacjentów. Pandemia, wojna w Ukrainie, migracje ludności - wszystko to przyczyniło się do wzrostu zachorowań na tę śmiertelną chorobę. Nadal jednak lekarze rzadko ją diagnozują.

Najwięcej zachorowań na gruźlicę przypada na okres jesienno- zimowy. Tym razem mamy do czynienia także z zaskakującym wzrostem zachorowań już w okresie letnim. Jak wskazuje Agnieszka Zygmunt, ordynatorka oddziału gruźlicy i chorób płuc Małopolskiego Szpitala Chorób Płuc w Jaroszowcu, jedną z przyczyn może być lepsze rozpoznanie choroby, o co od dawna zabiegają specjaliści.

Wydaje nam się, że jest większy dostęp do diagnostyki. Pacjenci zaczynają dbać o siebie. Pojawiają się jakieś dolegliwości, to chcą się zbadać. Pamiętajmy, że każdy może poprosić lekarza rodzinnego o skierowanie na prześwietlenie klatki piersiowej. W trakcie diagnostyki dość często okazuje się, że nie jest to przeziębienie, zapalenie płuc, tylko jest to gruźlica

- wyjaśnia lekarka.

Zazwyczaj wygląda to jednak inaczej. Rzadkie diagnozowanie gruźlicy przez lekarzy pierwszego kontaktu przyczynia się do rozwoju nieleczonej choroby. W efekcie na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafiają pacjenci w zaawansowanym stadium, jak pan Paweł, który dziewiąty miesiąc leczy gruźlicę w tutejszym szpitalu.

Przechodziłem zapalenie płuc, nie leczyłem go, zaniedbałem. Dostałem gruźlicy. Jeżeli ktoś ma objawy kaszlu, osłabienia, traci na wadze, to trzeba jak najszybciej zgłosić się do lekarza. W pierwszej fazie leczenia można jeszcze wszystko odzyskać. Ja nie jestem w stanie wyleczyć już tego do końca

- mówi pacjent szpitala w Jaroszowcu.

Gruźlica jest chorobą zakaźną. Jej leczenie trwa od kilku miesięcy do nawet dwóch lat. Część pacjentów może przyjmować antybiotyki pozostając w domu. Cięższe przypadki wymagają hospitalizacji.

Jeżeli ktoś pójdzie do lekarza, nie ma się czego bać. Można się za to upewnić. Jeśli ktoś ma rodzinę, to ona pierwsza może się zarazić. Jeżeli gruźlicę uda się szybko wykryć jest szansa na to, że inni się od nas nie zarażą

- dodaje pan Paweł.

Dyrektor placówki Krzysztof Grzesik podkreśla, że w społeczeństwie nadal pokutuje mit gruźlicy jako choroby, która dotyka głównie osób w kryzysie bezdomności.

Najważniejsze jest to, by przestać dyskryminować gruźlicę. To nie jest tak, że zachorowanie dotyczy alkoholików, osób bezdomnych, czyli tzw. marginesu społecznego. Na gruźlicę może zachorować każdy

- tłumaczy Grzesik.

Leczenie gruźlicy w Polsce dla pacjentów jest bezpłatne, jednak koszt samych leków, zwłaszcza tych nowej generacji stosowanych w terapii lekoopornej jest ogromny.

Same leki kosztują około 200 tys. złotych, a dwuletnia kuracja to koszt 800 tys. złotych. Im szybciej uda nam się zdiagnozować osobę chorą na gruźlicę to nie będzie też duży sukces dla niej, bo zmniejszy się czas pobytu w szpitalu i prawdopodobieństwo zarażenia rodziny, to również radykalnie niższy będzie koszt leczenia

- dodaje dyrektor.

Placówka w Jaroszowcu wzbogaciła się o nowoczesny mobilny rentgen wyposażony w sztuczną inteligencję. Ten sprzęt może pomóc we wczesnym etapie wyeliminować przypadki gruźlicy. Szpital czeka jeszcze na pozwolenie na jego użytkowanie.