Lodówka społeczna w Starym Sączu to drugie takie miejsce w regionie sądeckim. Pierwsza była Krynica, natomiast Nowy Sącz jak dotąd nie doczekał się swojej jadłodzielni. Pomysłodawcą „lodówki dobra” w Starym Sączu jest Paweł Zaremba z Fundacji ForceFit. Nie bez powodu otwarto ją tuż przed Wielkanocą: Prosimy ludzi, by otworzyli swoje serca, są święta i można tę lodówkę wypełnić, dać szanse tym, którzy są samotni, ubodzy, a może bezdomni.

Starosądeczanie są przekonani, że idea jest szczytna i potrzebna, chociaż mają wątpliwości co do lokalizacji lodówki. Ich zdaniem, potrzebujący mieszkańcy miasta nie będą korzystać z pomocy w tak ruchliwym miejscu, bo wstydzą się ubóstwa, Starsi ludzie mają 1300 emerytury, połowę wydają na leki, ale tu nie podejdą, bo w centrum jest dużo ludzi i co powiedzą, może się będą śmiać...

Mieszkańcy obawiają się także, że z lodówki mogą korzystać ci, którzy stoją na rynku i piją piwo, a nie ci, którzy naprawdę potrzebują, ale pomysł uważają za bardzo dobry pod warunkiem, że ktoś będzie kontrolował, kto z lodówki korzysta.

Lodówka dobra w Starym Sączu znajduje się tuż przy targowisku obok rynku. Jest otwarta przez cały tydzień, w godzinach od 6 do 21.00.

Zasada jest taka, żeby  umieszczać w niej artykuły, które sami chcielibyśmy zjeść. Nie mogą być nadpsute czy przeterminowane – zaznacza Paweł Zaremba. Nie można też zostawiać surowego mięsa i produktów płynnych. Najlepiej zostawić kanapki, warzywa, owoce.


W Polsce marnuje się rocznie 5 milionów ton jedzenia, z czego 60 procent wyrzucają konsumenci. A problem zaczyna się już na etapie zakupów, bo zawsze się za dużo kupuje, to - jak mówią starosądeczanie - taka polska tradycja.

Skoro z tą "tradycją" tak trudno walczyć, to warto ją wykorzystać do pomocy innym i jeszcze przed Wielkanocą zastanowić się, co zrobić z nadmiarem świątecznego jedzenia.