Zgodnie z przepisami dla ważności referendum wymagany jest udział 3/5 z łącznej liczby osób, które uczestniczyły w głosowaniu podczas ostatnich wyborów. W przypadku Piwnicznej tak wyliczony próg wymaganej frekwencji wynosił 2502 osoby.
"Minimalna frekwencja nie została osiągnięta. Liczba osób, które wzięły udział w głosowaniu wyniosła 595. Liczba głosów ważnych wyniosła 583. Frekwencja wyniosła 7,24%. Te wyniki oznaczają, że referendum nie jest ważne. Burmistrz Piwnicznej-Zdroju nie został odwołany"
- mówi Janusz Przepióra, komisarz wyborczy w Nowym Sączu.
Inicjatorami referendum byli radni opozycyjni. Burmistrzowi zarzucono brak współpracy z radnymi i przejrzystości w wydawaniu pieniędzy gminy oraz zbyt małą ilość inwestycji w tej kadencji. 
"Dla mnie pan burmistrz jest jedną wielką pomyłką dla Piwnicznej. Oglądam dokumenty, jestem członkiem komisji rewizyjnej, widzę, jak to wygląda. Jest pełno nieścisłości, jest pełno niejasności w dokumentacjach. Nie ma rzetelnego wyjaśnienia, co się dzieje z finansami przy niektórych inwestycjach. Dla mnie jest bardzo, bardzo kiepskim burmistrzem"
- komentuje radny Piotr Ściegienny.
Ściegienny jest zdziwiony postawą mieszkańców:
"To był obywatelski obowiązek, żeby uczestniczyć w referendum. To pokazałoby nam, jak się mieszkańcy zapatrują na burmistrza i na radę. Teraz stoimy w punkcie wyjścia. Absencja przerosła moje najśmielsze oczekiwania".
Burmistrz Dariusz Chorużyk uważa, że piwniczanie nie poszli do referendum, bo nie wiedzieli w nim sensu. Ocenia, że referendum było atakiem politycznym na jego osobę.  
"Dofinansowanie, które uzyskaliśmy w tej kadencji to 74 miliony złotych. Mamy tak naprawdę 1,5 budżetu gminy. A jeśli ktoś potrzebuje udzielać się politycznie, Wiejska czeka, lada moment będą wybory, tam można uprawiać politykę. W organizmach tak małych jak gminy zakasujemy rękawy i bierzemy się do roboty, bo po pracy nas ocenią"
- mówi burmistrz.
Dariusz Chorużyk ma nadzieję, że na kilka miesięcy przed końcem kadencji uda się zakopać topór wojenny w radzie i jeszcze jak najwięcej zdziałać dla Piwnicznej: 
"Przed nami jeszcze 7 miesięcy tej kadencji. Prosiłbym państwa radnych, zwłaszcza radnych opozycji, żeby schowali te wszystkie niechęci, nie mamy na to czasu. Tak naprawdę musimy dopilnować tych wszystkich inwestycji, a przecież przed nami jeszcze przecież na przykład ósmy Polski Ład. Już się poboksowaliśmy, wystarczy".
Było to już drugie referendum nad odwołaniem burmistrza w Piwnicznej w tej kadencji. Pierwsze także zakończyło się fiaskiem. Powodem była, podobnie jak teraz, zbyt niska frekwencja.