Wójt Czarnego Dunajca Marcin Ratułowski powiedział w rozmowie z PAP, że są to dzieci z rodzin zastępczych, mają od 6 do 14 lat. Dotarły ze swoimi opiekunami, niejednokrotnie są to babcie w podeszłym wieku.

"Jest to nasza akcja oddolna. Zaczęły ją matki, które wcześniej dotarły do nas z Ukrainy. Przyszły bezpośrednio do urzędu gminy i zgłosiły, że jest potrzeba przyjęcia sierot z Żytomierza. One nie miały znikąd pomocy. Obiecałem, że jeżeli dzieci dotrą z Żytomierza do granicy z Polską, to uruchomimy swój transport, dalej do Czarnego Dunajca. Do granicy cudem udało im się dotrzeć przy pomocy Wojsk Obrony Terytorialnej. Od granicy zabrali ich nasi przedsiębiorcy swoimi środkami transportu i w niedzielę o ósmej dotarli do Czarnego Dunajca" – relacjonował wójt Ratułowski i dodał, że jedna z opiekunek przekazała, że część z tych dzieci w wyniku bombardowań straciło swoje domy i mieszkania.

Dzieci z opiekunami zostały zakwaterowane w gminnym hotelu przy szkole podstawowej. Od czwartku dzieci mają zacząć zajęcia w szkole, w klasie przygotowawczej. Nikt z tej grupy nie zna polskiego, dlatego w pierwszej kolejności ich nauczycielami będą inni uchodźcy, którzy uczyli w szkołach na Ukrainie. Jedna z ukraińskich nauczycielek matematyki już zgłosiła chęć nauczania.

Jak dodał wójt, w niektórych przypadkach to opiekunowie będący w podeszłym wieku potrzebują większej pomocy niż dzieci, które są w bardzo dobrym stanie psychicznym, biorąc pod uwagę co przeżyli.

"Mają u nas bardzo dobre warunki. Być może trzeba będzie im zapewnić opiekę zastępczą u nas, bo nie mają do czego wracać. My świadczymy im pomoc bezterminowo. Będziemy starali się pomóc im jak najlepiej. Chcemy zapewnić im kursy języka polskiego, chcemy im także zapewnić miejsca pracy i są już pierwsze deklaracje przedsiębiorców, na przykład w Termach w Chochołowie, gdzie są możliwości przyjęcia pracowników" – dodał Ratułowski.

Koszty utrzymania uciekinierów na razie wzięła na siebie gmina.