Według Mariusza Rogusa, ratownika TOPR, turyści mieli niebywałe szczęście. Byli zupełnie nieprzygotowani do wyprawy w góry - nie posiadali nie tylko latarek, kompasów i map, ale nawet ciepłych ubrań i porządnego obuwia. 

- Około pierwszej w nocy udało nam się dojechać do nich na linach i potem opuścić ich bezpiecznie na dno Wielkiej Świstówki i dalej, przez las przetransportować do Doliny Kościeliskiej - mówi Mariusz Rogus. 

Ratownicy biorący udział w akcji mieli bardzo trudne zadanie. Akcja rozpoczęła się o godzinie 19.00, przez długi czas nie udawało się zlokalizować zagubionych turystów, z którymi był kontakt jedynie telefoniczny. 

 

 

(RK, Piotr Korczak/ew)