Jak tłumaczy w rozmowie z portalem Joanna Paździo - rzeczniczka wojewody małopolskiego - w momencie, kiedy dyspozytor odebrał zgłoszenie nie było wolnej karetki. Pierwszy zespół ratowników otrzymał zlecenie wyjazdu dopiero 30 minut po telefonie od rodziców. Zdaniem rzeczniczki była możliwość przewiezienia dziecka do szpitala radiowozem, ale oceniono, że rana nie stanowi zagrożenia dla życia. "Na miejscu była policja, istniała możliwość przewiezienia pacjenta radiowozem do szpitala na Szpitalny Oddział Ratunkowy, lecz podjęto decyzję o czekaniu na Zespół Ratownictwa Medycznego. Oceniono, że zaopatrzona rana nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia. Gdyby była potrzeba, dziecko byłoby wcześniej w szpitalu" - przekonuje w rozmowie z portalem Joanna Paździo. Rzecznik wojewody informuje też, że Dyspozytor Medyczny wysłał na miejsce zespół ratownictwa tak szybko, jak było to możliwe. W chwili zgłoszenia wypadku nie było wolnych karetek. "Przekazanie zlecenia nastąpiło o godzinie 14:55 pierwszemu wolnemu ZRM. Wyjazd do zdarzenia nastąpił o godzinie 14:56:24, a zespół dotarł na miejsce o godzinie 15:04. Pacjent został przewieziony do SOR Zakopane" mówi. 

Joanna Paździo dodaje też, że za bezpieczeństwo na stoku odpowiadają ich zarządcy. W każdym ośrodku powinien być ratownik narciarski przeszkolony do udzielania pierwszej pomocy. 

 

 

(RK, podhale24.pl/ew)