Na początek warto przypomnieć, że dla firm prąd i gaz drożeją znacząco od kilku lat. Indywidualnych odbiorców chroniły dotąd decyzje rządu i Urzędu Regulacji Energetyki, który zatwierdza wysokość nowych taryf. Przedsiębiorcy nie mają takiego regulatora, stąd ceny dla nich ustala rynek. I jest bezlitosny - mówi Jan Golonka, były starosta nowosądecki, dziś prezes sądeckiej grupy producentów owoców i warzyw "Łącki Owoc". W 2019 roku to było 220 złotych za megawat, teraz to 330, a oferta na przyszły rok to 490!

Jest to tylko cena prądu a drożały i nadal drożeją także inne nośniki energii, jak gaz, węgiel, paliwo, transport i koszt pracy, bo pensje rosną. Wszystko drożeje - mówi Golonka.


I dlatego producenci wszystkich drób, także żywności, by zachować opłacalność produkcji będą te koszty doliczać do cen wytwarzanych produktów. Zdaniem Jana Golonki, jeśli chodzi o ceny owoców, warzyw i w ogóle żywności, to tylko w tym roku podwyżka sięgnie kilkunastu procent.

Taki trend zostanie z nami na długo - ocenia ekonomista i wykładowca akademicki Marek Zuber. Jest to związane nie tylko z obecną sytuacją na rynkach. W przypadku prądu Polska ma do odrobienie wiele zaległości jeśli chodzi o modernizacje sieci energetycznych i rozwój nowych źródeł. Koszty sięgają tu miliardów złotych. Te rosnące ceny energii, gazu, będziemy obserwować w następnych latach i to będzie podnosić inflację.


W wielu komentarzach jako element łagodzący wymieniany jest utrzymujący się w Polsce nadal wzrost płac. Jednak zdaniem Marka Zubera także za tym kryje się poważne ryzyko, które nazywa się spiralą inflacyjną - czyli rosnące ceny napędzają wzrost pensji. Spirala inflacyjna prowadzi do przegrzania gospodarki i kryzysu.


Wielu ekonomistów i doradców unika dziś odpowiedzi na pytanie co w takiej sytuacji jest właściwym zachowaniem i jak uchronić się przed skutkami tych niepokojących procesów. Większość odpowiedzi sprowadza się do prostej rady, by rozsądnie gospodarować każdym dobrem, jakie posiadamy.