Zapis rozmowy Piotra Jędrzejewskiego z Piotrem Leńczowskim, ekspertem i instruktorem bezpiecznej jazdy.


 

Mówi się, że jest małe kłamstwo, dużo kłamstwo i statystyka. Według Pana te dane odzwierciedlają rzeczywistość?

- Należałoby tu podejść z rezerwą do statystyk. Niezaprzeczalne jest jednak to, że statystyki pokazują, że jest bezpieczniej. Przygotowałem porównanie z 40 lat dotyczące całej Polski. Od 1975 roku faktycznie mamy co roku spadek. Procentowo bym był ostrożny. Nie wiemy jakie to liczby. Statystyki wypadkowości liczone są różnie. Od lat 80. kiedy Holandia zaczęła się interesować bezpieczeństwem wiemy, że ważniejsze są wskaźniki. Statystyki liczone na ogół mieszkańców mogą być różne. Poprawa może faktycznie być, pewnie jest.


 

Mamy papiery, które mówią, że jest bezpieczniej. Praktyka pokazuje coś innego?

- Należy zapytać kierowców, którzy jadą do pracy czy jeździ im się lepiej i bezpieczniej. Pewnie jeździmy wolniej, ale czy bezpieczniej? Mam odmienne wrażenie. Moi koledzy też. Zdania są podzielone. Ostatnie 2 miesiące 2015 roku były katastrofalne.


 

Powinno być lepiej. Mamy coraz lepsze samochody i drogi. Twierdzi pan, że jednak lepiej nie jest.

- Na pewno jest postęp technologiczny. Na przestrzeni ostatnich 40 mówimy dzięki temu o poprawie. Auta są bezpieczniejsze, podobnie drogi. W ostatnich 10 latach przybyło autostrad a one są najbezpieczniejsze. W naszym mieście mamy też nowe połączenia. Mamy jednak dużo zdarzeń z  pieszymi, dużo drobnych kolizji. Ruch gęstnieje. Samochodów nie będzie mniej. Będzie ich więcej a my się za bardzo spieszymy. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z erą urządzeń mobilnych. Ludzie jeżdżą zdekoncentrowani. Używanie telefonów podczas jazdy w USA to tsunami. To dochodzi do nas. Kierowcy zdekoncentrowani doprowadzają do wypadków. Jak słyszymy, że przychodzi SMS to mamy ochotę go przeczytać. To 5 sekund. Jadąc z prędkością 100 km/h przejedziemy ponad 150 metrów. Wtedy możemy wylądować na barierce czy innym samochodzie. Duża rola jest policji, szkoleniowców i systemu. Programy bezpieczeństwa, które mamy w Polsce i całokształt działań mogą skutkować tymi statystykami.


 

Był moment po wprowadzeniu surowszych przepisów, że zrobiło się bezpieczniej. Potem się okazało, że nie do końca. Surowe kary mogą sprawić, że będziemy jeździć bezpieczniej?

- Jest granica, pewien akceptowalny konsensus, gdzie kierowcy i ustawodawca muszą widzieć barierę. Dokąd można zaostrzać kary. Dziś tracimy prawo jazdy jak przekroczymy prędkość o 50 km/h w terenie zabudowanym. Jak to dalej zaostrzyć?


 

Można wyższe kary finansowe wprowadzić. Można je uzależnić od wypłaty miesięcznej.

- Tak można zaostrzać w nieskończoność. Na przykład za przekroczenie prędkości o 50 km/h na przykład 100 tysięcy złotych mandatu. Nikt by go nie zapłacił. Nie chodzi o dotkliwą karę, chodzi o to, żeby ona była nieunikniona. Wiemy, że najbardziej przekładają się na statystyki działania policji. Ten organ ma kluczowe znaczenie w oddziaływaniu na społeczeństwo i na to jak my postrzegamy potencjalne możliwości kontrolowania nas. Podobają mi się akcje trzeźwość. Nigdy nie wiem gdzie będą stali. To dobre. Ta szybka kontrola może się przełożyć na poziom bezpieczeństwa. Ludzie się zastanowią. Skoro moi znajomi mówią, że ich sprawdzali to coś znaczy. To ma dobry wydźwięk. Holandia jak próbowała zakładać, że tylko działania policji przyniosą poprawę to się rozczarowali. Policja to główny element. Za tym muszą iść szkolenia. Tu najlepszym przykładem są kraje skandynawskie.


 

Tam zrobienie prawa jazdy trwa prawie rok, na przykład w Norwegii, ale chciałem zapytać jeszcze o zielony listek. Ma to sens?

- Ma. Status zielonego listka urośnie po roku 2016. Miało to wejść wcześniej, ale to się przesunęło. To ma sens. Nie ma obowiązku go przyklejania, ale każdy nowy kierowca powinien go przykleić, żeby pokazać, że on się jeszcze uczy. Nauka to pierwsze dwa lata jazdy. Wiemy jakie były początki. Każdy z nas się kiedyś uczył. Przewartościowanie pewnych rzeczy, nauczanie kierowców, że niemoralne jest popełnianie wykroczeń, które są agresywne i na krawędzi bezpieczeństwa. Trzeba wykształcić kulturę i tolerancję dla tych, którzy jeszcze się uczą. To też przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa. Zielony listek to nie obciach. To naklejka. Jak się nauczysz, możesz odkleić. Po nowym roku każdy nowy kierowca będzie musiał mieć listek przez 8 miesięcy po egzaminie.